Autor : Agata Szczepańska
2023-07-12 14:34
Jedną z istotnych przyczyn nadmiernego wydłużania czasu pracy lekarzy, jest deficyt kadrowy. W celu zwiększenia liczby osób wykonujących zawody medyczne resort zdrowia podejmuje działania zmierzające do zwiększenia dostępności kształcenia na kierunkach lekarskich. Tak MZ odpowiada na pismo RPO.
Rzecznik Praw Obywatelskich pisał do ministra zdrowia po lekturze raportu NIK, z którego wynikało, że lekarze zatrudnieni w szpitalach na umowach cywilnoprawnych pracowali ponad dwie doby bez przerw na odpoczynek. Zwracał uwagę, że wynikające z ustawy o działalności leczniczej maksymalne dobowe i tygodniowe normy czasu pracy, wymagane okresy odpoczynku oraz zasady pełnienia dyżurów medycznych odnoszą się wyłącznie do pracowników w rozumieniu Kodeksu Pracy. Pytał czy MZ zamierza uregulować czas pracy lekarzy zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych.
Wiceminister Piotr Bromber odpowiedział, że obecnie nie są prowadzone prace nad wprowadzeniem takich przepisów. Nie znaczy to jednak, że ministerstwo problemu nie dostrzega i nic nie robi, by go wyeliminować.
- Wyeliminowanie nieprawidłowości polegających na nadmiernie długim czasie udzielania świadczeń zdrowotnych przez lekarzy zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych, a więc z przekroczeniem maksymalnych dobowych i tygodniowych norm czasu pracy (…) nie będzie możliwe bez zapewnienia stopniowego, stałego wzrostu kadr medycznych – napisał wiceminister w odpowiedzi udzielonej RPO i przedstawił działania resortu w tym zakresie.
Kryzys kadrowy w szpitalach nie dotyczy tylko medyków (wywiad)
W tym kontekście wiceminister Bromber zwrócił uwagę na wyższe płace dla rezydentów wybierających dziedziny priorytetowe (od 1 lipca br. wynagrodzenie zasadnicze brutto lekarza odbywającego specjalizację z grupy specjalizacji priorytetowych to w pierwszych dwóch latach 8 308 zł, a po dwóch latach 9 063 zł), a także tzw. bon patriotyczny, czyli dodatek do wynagrodzenia rezydenta (600 zł miesięcznie w dziedzinie niepriorytetowej i 700 zł w priorytetowej) w zamian za zobowiązanie do przepracowania – w podmiocie leczniczym, finansowanym ze środków publicznych – łącznie dwóch lat w ciągu kolejnych pięciu lat następujących po zakończeniu szkolenia specjalizacyjnego.
Nie podał jednak ile osób skorzystało dotychczas z tego rozwiązania. Podobnie jak z innego, o którym wspomniał, czyli kredytu na odpłatne studia medyczne, który również może być odpracowany – wówczas jest częściowo, a nawet całkiem umarzany.
Wiceminister Bromber szczegółowo przedstawił za to, jak zwiększa się liczba miejsc na kierunkach lekarskich i liczba ich absolwentów.
Miejsc na studiach lekarskich więcej niż planowano - są nowe limity
Podkreślił, że w roku akademickim 2022/2023 w porównaniu z rokiem 2015/2016 limity przyjęć na studia na kierunku lekarskim zostały zwiększone o 3 293 miejsc. Limit na rok 2022/2023 na kierunek lekarski wynosił łącznie 9 481 miejsc (w tym 1 879 na studiach w języku innym niż język polski).
Poniższa tabela pokazuje wzrost limitów w latach 2015/2016 – 2022/2023 (dane własne MZ).
Wiceminister zwrócił uwagę, że znacząco wzrosła liczba uczelni kształcących na kierunku lekarskim i lekarsko-dentystycznym – od 15 w roku 2015/2016 do 24 w roku 2022/2023. W nadchodzącym roku akademickim 2023/2024 przybędzie sześć kolejnych:
Akademia Kaliska im. Prezydenta Stanisława Wojciechowskiego;
Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II;
Akademia Mazowiecka
Akademia Nauk Stosowanych im. Księcia Mieszka I w Poznaniu;
Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach;
Politechnika Wrocławska.
- Należy jednak wspomnieć, że limit na uczelniach jest uwarunkowany możliwościami lokalowymi, dydaktycznymi i finansowymi danej uczelni (pierwsze roczniki ze zwiększonych naborów będą kończyć studia w 2022 roku, a w 2023 roku będą kończyć staż podyplomowy i rozpoczynać specjalizację) – wskazał Piotr Bromber.
Przypomnijmy, że zwiększanie liczby miejsc na kierunkach medycznych jest krytykowane przez środowisko lekarskie, w tym samorząd. Wiele uczelni otwierających studia dla przyszłych lekarzy nie jest im w stanie zapewnić odpowiedniej bazy dydaktycznej, kadry i jakości kształcenia. W ostatnich dniach w mediach społecznościowych szeroko komentowana była informacja, że studenci kierunku lekarskiego w Nowym Sączu będą co tydzień jeździć do Radomia na anatomię (245 km w jedną stronę). A to ponoć nie jest przypadek odosobniony wśród nowo otwieranych kierunków lekarskich. Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej, komentując tę informację na Twitterze, zwrócił uwagę, że już teraz produkujemy dwa razy więcej lekarzy niż pielęgniarek.
Samorząd lekarski sprawdzi warunki kształcenia na medycynie
Wiceminister Bromber podkreślił, że obecne przepisy pozwalają na zatrudnianie personelu medycznego zarówno na podstawie umowy o pracę, jak i umowy cywilnoprawnej. I choć decyzja i wybór nie tylko w zakresie miejsca pracy, ale również podstawy zatrudnienia pozostawiona została woli stron danej umowy, nie oznacza to, że obecne regulacje prawne dopuszczają zupełną dowolność w kształtowaniu stosunków prawnych, łączących osoby wykonujące zawód medyczny z lecznicami.
- Lekarz niezależnie od podstawy świadczenia pracy, zawierając umowę z podmiotem leczniczym, powinien mieć przede wszystkim na względzie późniejszą możliwość faktycznej realizacji postanowień umowy, na której zawarcie wyraża zgodę, zgodnie z przewidzianymi prawem zasadami wykonywania zawodu oraz deontologii zawodowej. Kodeks Etyki Lekarskiej, do którego przestrzegania zobowiązany jest każdy lekarz, wskazuje - jako nadrzędną zasadę wykonywania zawodu - dobro chorego. Określa przy tym, że z przestrzegania tej zasady nie zwalniają lekarza wymagania administracyjne, naciski społeczne czy też mechanizmy rynkowe – przypomniał Piotr Bromber.
Brak lekarzy – gdzie najbardziej dotkliwy?
Dodał, że również kierownik podmiotu leczniczego powinien w taki sposób kształtować postanowienia umowy, aby z jednej strony zapewnić prawidłowe funkcjonowanie placówki (np. ciągłość dostępu do świadczeń), z drugiej zaś umożliwić lekarzowi takie wykonywanie pracy, aby zapewnione było bezpieczeństwo pacjentów, jak i osób świadczących pracę.
- Kierownik szpitala jest bowiem - zgodnie z ustawą o działalności leczniczej - odpowiedzialny za właściwe całościowe zarządzanie podległą mu placówką, w tym za takie kształtowanie stosunków prawnych łączących szpital z lekarzami, które pozwoli zabezpieczyć przede wszystkim dobro pacjenta (przepracowany lekarz bez wątpienia nie daje rękojmi zapewnienia należytej opieki nad pacjentami) – podsumował.
Przypomnijmy, z danych zebranych przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji wynika, że ponad 70 proc. lekarzy zatrudnionych jest na kontraktach, a tylko 27,64 proc. na podstawie umowy o pracę.
Natomiast średnia dla wszystkich grup to w ponad 60 procentach umowy o pracę.
Polecamy także:
Wyzwania kadrowe ochrony zdrowia: system oparty na ludziach
Tykająca bomba zegarowa w Europie. Kto nas będzie leczył? (raport WHO)
Zastępczyni redaktor naczelnej; specjalizuje się w tematach związanych z prawem medycznym i procesem legislacyjnym, szczególnie zainteresowana psychiatrią. Wcześniej dziennikarka i redaktorka w Dzienniku Gazecie Prawnej oraz Polskiej Agencji Prasowej. Kontakt: agata.szczepanska@cowzdrowiu.pl