Autor : Anna Rokicińska
2020-11-18 09:53
Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy opublikował na swojej stronie opinię prawną w sprawie klauzuli tzw. „dobrego Samarytanina”. Klauzula ta miała pozwalać, w niektórych przypadkach uniknąć odpowiedzialności karnej za popełnione błędy medyczne w trakcie walki z pandemią. Zgodnie z tą opinią, obecna forma klauzuli nie stanowi ochrony dla medyków.
Jak czytamy w opinii, wprowadzona do polskiego porządku prawnego klauzula dobrego Samarytanina wbrew zapowiedziom, wbrew oczekiwaniom środowiska medycznego, nie stanowi właściwego zabezpieczenia prawnego lekarzy i pozostałych członków personelu medycznego. Jest „obudowana” w nieostre i uznaniowe kryteria, które pozwalają na sporą dowolność organów ścigania w zakresie skorzystania z jej zapisów. Nadto ma jedynie czasowy charakter.
Jak powinien wyglądać system „no fault”?
Zgodnie z przytaczaną opinią, od dawna przedstawiciele środowiska lekarskiego postulowali wprowadzenie do polskiego porządku prawnego rozwiązań (istniejących w innych krajach – wzorem, wręcz modelowym, jest tutaj Szwecja), wyłączających odpowiedzialność prawną lekarzy z tytułu popełnienia nieumyślnych błędów medycznych. System, zwany w skrócie „no fault”, to szereg regulacji prawnych, które muszą być dobrze przemyślane i skonstruowane po to, aby z jednej strony zapewnić bezpieczeństwo prawne lekarzy, a z drugiej strony, umożliwić pacjentom realne (to słowo klucz) - dochodzenie odszkodowań oraz zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.
Jak piszą prawnicy Krzysztof Izdebski i Karol Kolankiewicz, w związku z sytuacją nadzwyczajną (nie mylić ze stanem nadzwyczajnym, którego władze wprowadzić nie chcą), związaną ze zwalczeniem skutków COVID-19, jako ukłon w stronę środowiska medycznego, większość parlamentarna zdecydowała się umieścić w kolejnym projekcie kolejnej spec-ustawy, zapis zwalniający lekarzy z odpowiedzialności karnej za określone zachowania, które można dla uproszczenia nazwać „błędem w sztuce medycznej” - co następnie zdefiniowano jako klauzulę dobrego Samarytanina.
Czy dobry Samarytanin jest rzeczywiście dobry?
„Niestety, wprowadzający klauzulę przepis, został skonstruowany w taki sposób,
że wygląda niczym ilustracja dawnego dowcipu o tym, czym różni się demokracja od demokracji socjalistycznej – ano różni się tym, czym krzesło od krzesła elektrycznego. Tym właśnie różni się nasz dobry Samarytanin od cywilizowanego Samarytanina. Także dobrego” - czytamy w opinii.
Jak podkreślają prawnicy, system musi być skonstruowany tak, abyśmy nie mieli powtórki z działalności wojewódzkich komisji do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych, które spełniać miały, w założeniu, funkcję podmiotów, umożliwiających szybkie, pozasądowe rozstrzyganie spraw dotyczących błędu w sztuce medycznej, bez orzekania o winie konkretnej osoby - w zderzeniu z brutalną praktyką okazało się zwykłą fikcją.
Jaki jest faktyczny zakres klauzuli?
Według autorów opinii, warto przyjrzeć się bliżej naszej postaci „dobrego Samarytanina”, bowiem może się on okazać pułapką, z której ciężko będzie się wydostać. Wymieniają akty prawne, które to regulują:
„ustawa o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym w związku z wystąpieniem COVID – 19” (sejm: druk 683)
(Klauzula dobrego Samarytanina)
Art. 19. Nie popełnia przestępstwa, o którym mowa w art. 155, art. 156 § 2, art. 157 § 3 lub art. 160 § 3 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny, ten, kto w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii,
udzielając świadczeń zdrowotnych na podstawie:
- ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty,
- ustawy z dnia 20 lipca 1950 r. o zawodzie felczera,
- ustawy z dnia 15 lipca 2011 r. o zawodach pielęgniarki i położnej,
- ustawy z dnia 8 września 2006 r. o Państwowym Ratownictwie Medycznym
- ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi w ramach rozpoznawania lub leczenia COVID-19 i działając w szczególnych okolicznościach dopuścił się czynu zabronionego, chyba że spowodowany skutek był wynikiem rażącego niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach.
Nie ma mowy o wyłączeniu czy braku odpowiedzialności karnej lekarzy
w czasie zwalczania epidemii COVID-19 - w powyższej klauzuli wymieniono jedynie kilka przestępstw:
art. 155 kodeksu karnego (k.k.) – nieumyślne spowodowanie śmierci
art. 156 par. 2 k.k. – nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu
art. 157 par. 3 k.k.– nieumyślne spowodowanie średniego i lekkiego uszczerbku na zdrowiu
art. 160 par. 3 k.k.– nieumyślne narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – dodanie tego przepisu ma najbardziej istotne znaczenie, ponieważ jest on dość często stosowany przez prokuraturę w celu kwalifikacji prawno-karnej zachowania lekarzy.
Klauzula raczej nie dla lekarzy POZ czy AOS
„Powyższe wyłączenie nie będzie obejmować innych lekarzy (np. w AOS- ambulatoryjnej opiece specjalistycznej), który podczas leczenia pacjenta głównie na inne choroby (a nie na COVID-19), w czasie epidemii popełnią np. błąd diagnostyczny (np. nie rozpozna zapalenia płuc, czy rozpoczynającego się udaru) - na skutek nadmiernej ilości pacjentów, czy wskutek konieczności korzystania z teleporady.
Klauzula jako rozwiązanie doraźne
„Po pierwsze, należy zwrócić uwagę, że treść klauzuli stanowi rozwiązanie doraźne – obowiązujące jedynie podczas stanu epidemii oraz stanu zagrożenia epidemicznego – i dotycząc jedynie wycinka odpowiedzialności karnej, nie zbliża się nawet do kompleksowej konstrukcji systemu „no fault”-postulowanej przez środowisko medyczne” - czytamy w opinii.
Działanie w szczególnych okolicznościach
Według autorów opinii, już nawet samo pobieżne zapoznanie się z treścią klauzuli, musi wywołać, co najmniej, podejrzenie o brak logiki omawianego zapisu. W tym kontekście, zastrzeżenia budzi dodanie wymogu działania lekarza w „szczególnych okolicznościach”. Powyższa konstrukcja pozwala na dużą dowolność interpretacji ze strony organów ścigania” - piszą autorzy.
Według nich, zapis ten dodatkowo odbiega od zasad logiki, umieszczenie wymogu (dla skorzystania z przywileju niekaralności) działania lekarza „w szczególnych okolicznościach” – skoro przecież, już sam stan epidemii lub stan zagrożenia epidemicznego należy uznać za „szczególne okoliczności”. „Można postawić zatem dość zasadne pytanie – czy przypadkiem ww. klauzula ma być stosowana w praktyce jedynie wobec członków personelu medycznego, skierowanego do pracy przy zwalczaniu epidemii decyzją wojewody, zamiast wobec całego personelu medycznego walczącego z COVID-19” - napisano w opinii.
Rażące niezachowanie ostrożności
Jak podkreślają prawnicy, kolejnym problemem, który można dostrzec w zapisie „klauzuli” jest sformułowanie wyłączające możliwość zastosowania jej wobec lekarza, któremu postawić można zarzut „rażącego niezachowania ostrożności”. „Powyższe kryterium pozwala na sporą dowolność prokuratury w stosowaniu klauzuli dobrego Samarytanina w konkretnych przypadkach. Należy wyrazić w tym miejscu nadzieje, że zachowana zostanie praktyka orzecznicza, (wypracowana w odniesieniu do brzmienia art. 9§2 Kodeksu karnego), który mówi o ,,niezachowaniu ostrożności wymaganej w danych okolicznościach, mimo, że możliwość popełnienia czynu – sprawca - przewidywał albo mógł przewidzieć" - napisano.
Według autorów opinii, zgodnie z dominującym w nauce prawa karnego poglądem, rozstrzygnięcie problemu, czy doszło do naruszenia zasad ostrożności, musi być oparte na wzorcu obiektywnym. „Należy wziąć pod uwagę jak w danej sytuacji zachowałby się rozsądny człowiek, którego zachowanie można określić jako ostrożne oraz skonfrontować te zachowanie z określonym stanem faktycznym. Oceniając konkretny przypadek, należy uwzględnić cechy indywidualne sprawcy - lekarza, w szczególności w kontekście braku sprzętu i czasu, przemęczenia, posiadanych kompetencji i umiejętności. Należy także dokonywać wpływu czynników od lekarza niezależnych takich jak choćby fatalna organizacja służby zdrowia. Nie można wymagać od lekarza zachowania identycznego, jak w normalnym czasie” - piszą autorzy. Ich zdaniem, podkreślenia wymaga okoliczność, że stan rażącego niezachowania ostrożności w zdecydowanej większości (jeśli nie w każdym przypadku) będzie przedmiotem oceny, a następnie konkluzji, powołanych w konkretnej sprawie biegłych lekarzy. „Mając na uwadze spory kłopot (aktualnie już istniejący) ze skompletowaniem zespołu biegłych lekarzy, chcących wydać opinię w danej sprawie, należy przypuszczać, że postępowania w omawianych sprawach toczyć się będą przez długi czas – co nie będzie sprzyjać komfortowi wykonywania zawodu przez lekarza o statusie podejrzanego lub oskarżonego w takiej sprawie” - napisano.
Jak mogłaby wyglądać klauzula?
Autorzy uznają, że w celu uniknięcie powyższych wątpliwości zasadne było wprowadzenie przepisu znacznie bardziej zrozumiałego, dającego realne poczucie bezpieczeństwa prawnego dla lekarzy i innych osób udzielających świadczeń zdrowotnych w czasie walki z COVID-19. „Warto byłoby spróbować skonstruować tak przepis także na czasy po COVID-19, w tym w ramach działań podejmowanych w celu zwalczania skutków katastrof, epidemii i klęsk żywiołowych” - czytamy.
Ich zdaniem przepis ten mógłby brzmieć:
„§1 Nie popełnia przestępstwa osoba wykonująca zawód medyczny, która udzielając świadczeń zdrowotnych w ramach rozpoznawania lub leczenia chorób zakaźnych albo podejmując inne konieczne działania zapobiegające szerzeniu się zakażeń i chorób zakaźnych, dopuści się czynu zabronionego wypełniającego znamiona przestępstwa przeciwko życiu lub zdrowiu:
- w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii.
- w czasie zwalczania skutków katastrof, epidemii i klęsk żywiołowych.
§2.Jeżeli popełnienie czynu zabronionego, o którym mowa w § 1 było wynikiem rażącego niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach, Sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.”
Podsumowanie
Autorzy opinii stwierdzają, że wprowadzona do polskiego porządku prawnego klauzula dobrego Samarytanina wbrew zapowiedziom – oraz co najważniejsze oczekiwaniom środowiska medycznego –nie stanowi zabezpieczenia prawnego lekarzy i pozostałych członków personelu medycznego. „Klauzula powyższa, obudowana jest w nieostre i uznaniowe kryteria, które pozwalają na sporą dowolność organów ścigania w zakresie skorzystania z jej zapisów. Rozwiązanie, które wprowadzono ustawą „antycovidową” ma charakter doraźny - przestanie obowiązywać w chwili, gdy (swoją drogą oby nastąpiło to jak najszybciej) stan epidemii, czy zagrożenia epidemicznego odejdzie do przeszłości. Nie ma zatem mowy o nawet próbie wprowadzenia rozwiązań systemowych, obowiązujących niezależnie od tego czy obowiązuje stan epidemii czy mamy do czynienia z wszechogarniającym spokojem” - piszą autorzy opinii.
Zauważają, że mówiąc o klauzuli dobrego Samarytanina, która została wprowadzona do naszego porządku prawnego, nie próbujmy nawet porównywać tego z systemową regulacją „no fault” – na którą czeka środowisko medyczne. „Przed nami długa droga. Wypada jedynie wyrazić nadzieję, że drogę tę władza zamierza pokonać słuchając głosu lekarzy i konsultując z nimi swoje pomysły” - piszą. Ich zdaniem, wprowadzona klauzula „dobrego Samarytanina” nie zapewni „bezpieczeństwa i godnych warunków dla personelu medycznego, który z tak wielkim zaangażowaniem walczy z pandemią".
„Dla porządku, należy w tym miejscu dodać, że w chwili powstawania niniejszego tekstu ustawa, wprowadzająca zapis o klauzuli dobrego Samarytanina nie została ogłoszona – pomimo podpisu Prezydenta na początku listopada 2020r. – w Dzienniku Ustaw, czyli w istocie nie obowiązuje. Słyszeliśmy, że rząd planuje bowiem nowelizację ww. zmiany w zakresie, dotyczącym dodatku do wynagrodzeń lekarzy w związku z wiadomą epidemią. Mówiąc w dużym skrócie i dość potocznie: zorientowali się, że dali za dużo. Reszta jest milczeniem” - napisali adwokaci Krzysztof Izdebski oraz Karol Kolankiewicz.
Źródło: OZZL
Polecamy także:
Rada Przejrzystości AOTMiT zajmie się m.in. nowotworami nerki
PES dla farmaceutów w części praktycznej odwołany