Autor : Anna Rokicińska
2020-04-15 15:53
Chodzi o darmowe leki dla kobiet w ciąży. Posłowie zdecydowali na dzisiejszym posiedzeniu o odesłaniu projektu do komisji zdrowia. Opozycyjni parlamentarzyści złożyli kilkanaście poprawek.
Wątpliwości opozycji dotyczyły głównie poziomu finansowania tego programu, listy leków refundowanych, z jakich będą mogły korzystać ciężarne kobiety oraz okresu, w którym kobiety będą mogły korzystać z tych rozwiązań.
Ale zacznijmy od początku.
Sprawozdanie sejmowej komisji zdrowia
Sprawozdawczynią projektu zmiany ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych była posłanka PiS Elżbieta Płonka. Przedstawiła ona główne założenia noweli. Zgodnie z nią, kobiety w ciąży nabywałyby prawo do darmowych leków. Ciąża musiałaby być potwierdzona odpowiednim zaświadczeniem autoryzowanym prze lekarza czy lekarza ginekologa czy też pielęgniarkę oraz położną. Takie zaświadczenia ma określać przewidywany terminu porodu. Leki przysługiwałyby kobietom do 15 dnia przed porodem czy połogiem. - Lek byłby wydawany na podstawie recepty z kodem C – tłumaczyła posłana Płonka. Darmowe byłby tylko te leki, które znajdą się na tzw. podliście czyli liście leków refundowanych przeznaczonych dla kobiet w ciąży, którą ma zatwierdzić Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Projekt przewiduje także limit wydatków na ten cel na lata 2020 – 2029. Te wydatki mogą być korygowane po pierwszym półroczu działania programu. Pierwsza część ustawy miała wejść w życie 1 kwietnia, a całość obowiązywać od 1 lipca.
Pozytywnie założenia oceniał szef sejmowej komisji zdrowia Tomasz Latos - Recepty na darmowe leki będą mogły być przepisywane przez różnych lekarzy nie tylko lekarza prowadzącego ciążę – mówił Latos. Przyznał, ze już teraz widać potrzebę korekty założeń projektu. Jego zdaniem, wynika to z faktu, ze sejm w pierwszej kolejności musiał się zająć walką z epidemię. Stąd odwleczenie w czasie procedowania nad projektem. Chodzi o datę 1 kwietnia, kiedy to cześć zapisów ustawy powinna już być realizowana.
Wątpliwości opozycji
Jak powiedział Dariusz Joński, poseł Koalicji Obywatelskiej, cel i idea ustawy jest słuszna. Problem jak zwykle tkwi w szczegółach. Zadał kilka pytań dotyczących tego czy pacjentki będą miały szerszy dostęp do medykamentów nie tylko tych z podlisty. Dopytywał o ciężarne kobiety przewlekle chore np, na cukrzycę czy nadciśnienie, czy te, u których konieczne będą terapie genetyczne. Pytał czy leki dla takich kobiet też będą bezpłatne. Ocenił, ze mechanizm korygujący w połowie roku wydatki na ten cel jest „niezrozumiały”. - W połowie roku nie będzie pieniędzy na realizację zapisów – przewidywał. Tworzenie finansowych limitów wydatków na ten cel uznał za „niedopuszczalne”. Przyznał także, że zbyt wiele jest biurokracji w wypełnianiu tej ustawy i niepotrzebnie obciąża się nią pracowników medycznych. - Mój klub zagłosuje za, ale wszystkie wątpliwości muszą być wyjaśnione i skorygowane – skwitował.
Zastrzeżenia i poprawki składała także posłanka Lewicy Marcelina Zawisza. W jej ocenie błędne są założenia resortu zdrowia, że w trakcie całej ciąży kobiety wydają na leki jedynie 65 zł. - Darmowe są leki refundowane, nie witaminy, nie paski testowe poziomu cukru, czy leki na nadciśnienie – mówiła posłanka. Wypominała też brak refundacji leków i środków opatrunkowych dla kobiet po cesarskim cięciu. - Pomoc państwa kończy się na etapie porodu. Połóg zapomnij. To standard polskiego podejścia - stwierdziła. Określiła program mianem „wydmuszki”. Powoływała się na dane, które mówią, ze statystycznie kobieta ciężarna wydaje na potrzeby medyczne związane z ciążą 2000 zł, a nie jak szacuje resort 65 zł. Lewica przygotowała poprawki rozszerzające darmowy dostęp do środków medycznych także o te leki, które obecnie nie są refundowane. Poprawki dotyczą także nie tylko okresu ciąży, ale również połogu.
Natomiast Dariusz Klimczak z klubu Koalicja Polska PSL Kukiz15 przypominał, że kobiety w ciąży zwykle nie stosują leków chyba, że już muszą. – Rząd powinien się zająć ułatwieniem dostępu do opieki ginekologiczno-położniczej, dostępu do badań prenatalnych – argumentował. W jego ocenie, nie powinno być żadnej podlisty leków refundowanych dla ciężarnych. Decyzję powinien samodzielnie podejmować lekarz prowadzący pacjentkę.
Za „niewystarczające” ocenił środki przekazane na program poseł Krzysztof Bosak z Konfederacji. Złożył swoje poprawki do noweli. Chodzi o dostęp do specjalistów dla kobiet w ciąży. - Jeżeli na te wizyty trzeba czekać część kobiet będzie je wykonywała prywatnie ponosząc koszty. Statystyki Ministerstwa Zdrowia nie wykazują tego problemu – mówił.
Co na to rząd?
W imieniu rządu wątpliwość próbował rozwiewać wiceminister Maciej Miłkowski. Przyznał, że program „Ciąża Plus” jest analogicznie skonstruowany jak program „Leki 75 plus”. Jeśli chodzi o zakres finansowania i ewentualne półroczne korekty powiedział: - Każda ustawa musi mieć regułę wydatkową czyli środki zabezpieczone na realizację tej ustawy i co się dzieje w przypadku, gdy ich zabraknie.
Wiceminister przytoczył przykład korekty programu lekowego dla seniorów. - Wiemy o tym, że kobiety w ciąży co do zasady nie powinny przyjmować leków. Ten limit finansowy został określony po przeanalizowaniu wszystkich wydatków kobiet w ciąży na leki refundowane – wyjaśniał. Resort planuje, że na ten cel w pierwszym roku wyda 24 mln zł. AOTMiT pracuje już nad opracowaniem listy leków.
Pierwszy wykaz leków powinien się ukazać między 1 września, a 1 listopada. Miłkowski mówił także o lekach na nadciśnienie dla ciężarnych. Z polskiej listy żaden z leków nie może być stosowany. Jest jeden lek na świcie, ale nie jest on jeszcze dostępny w Polsce. Zapewnił, że resort będzie się o niego starał.
W związku z poprawkami projekt został skierowany do komisji zdrowia.
Polecamy także:
LUX MED da opiekę za darmo, tym którzy stracili pakiet wraz z pracą
Wiek ofiar COVID-19 w Polsce. Dane sanepidu
Premier o znoszeniu zakazów i branży medycznej w Polsce
Senat o tarczy antyCOVID. Te same poprawki o testach i 20 mld zł