Autor : Anna Rokicińska
2022-04-05 17:30
Szpital im. W Orłowskiego w Warszawie nie będzie miał już neonatologii, ginekologii i położnictwa. Mówi się jednak o przeniesieniu, a nie o likwidacji. – To niestety efekt spadku dzietności – tłumaczy nam prof. Ryszard Gellert, dyrektor Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego, któremu podlega szpital. Gdzie ma trafić kadra z tych oddziałów i jak to wszystko ma organizacyjnie wyglądać?
O likwidacji neonatologii w Szpitalu Orłowskiego mówiło się od jakiegoś czasu. – Żyjemy w takiej niepewności – mówi nam jedna z pracownic neonatologii. – Nikt z nas do końca nie wie, co będzie – tłumaczy.
Wygląda na to, że decyzje w tej sprawie już zapadły i - jak zapewnia nas prof. Gellert - były one uzgodnione z włodarzami miasta. – Nie ma porodów. W związku z tym nie można utrzymywać takich oddziałów. Razem z władzami miasta doszliśmy do wniosku, że połączymy to wszystko razem – wyjaśnia nam dyrektor CMKP. – Szpital Bielański łączy się z Inflancką i w tym jest miejsce dla przeniesienia potencjału ze szpitala Orłowskiego. To jest przeniesienie, a nie likwidacja. Przenosimy Klinikę z jednej lokalizacji do drugiej – tłumaczy prof. Gellert.
Jego zdaniem, nie ma sensu mnożyć bytów, które nie są w stanie efektywnie na siebie zapracować.
– Nie chodzi tu o sprawy finansowe, ale o doświadczenie zespołu. 800 czy 1 tys. porodów rocznie, czyli 3 dziennie to jest poziom szpitala powiatowego – ocenia dyrektor CMKP.
Tu warto też zaznaczyć, że CMKP odpowiada za kształcenie lekarzy, a ci nabywają umiejętności wraz z doświadczeniem. – Nieefektywne wykorzystanie kadry, pogarsza jakość świadczeń dla pacjenta. Lekarze z dużym doświadczeniem i większa liczbą przyjętych porodów stają się lepszymi specjalistami – dodaje.
Gellert podkreśla, że kadra jest potrzebna wszędzie. – Położnych brakuje wszędzie. Część z pewnością przejdzie do Szpitala Bielańskiego, a część do szpitala na Inflancką, bo tam też brakuje kadry, a część znajdzie pracę w innych placówkach. Cała Klinika Neonatologii przechodzi w niezmienionym składzie więc nie widzę powodu do niepokoju – zapewnia dyrektor.
Kadra może mieć jednak inne zdanie. – Stworzyliśmy tu zgrany zespół, który dobrze ze sobą współpracuje na rzecz jakości świadczeń i dobra pacjentów. Dobrego zespołu nie da się stworzyć w 5 minut – mówi nam jedna z pracownic. – My tu leczymy bardzo skomplikowane przypadki – dodaje.
Jednak skomplikowane przypadki leczy się także w Szpitalu Bielańskim, a Szpital Inflancka zajmuje się m.in. medycyną płodu.
Pracujący w Orłowskim personel porusza też inny ważny wątek, uchodźców z Ukrainy. Są to głównie kobiety z dziećmi lub kobiety w ciąży. – Te kobiety mają za sobą ciężkie przeżycia. Ryzyko wystąpienia u nich powikłań jest dość duże – mówi nam lekarka z Orłowskiego. Prof. Gellert odpiera ten argument mówiąc, że tych kobiet nie jest wcale tak dużo. – Te kobiety rozjeżdżają się po całej Polsce. Do Warszawy trafiło ich około 300 tys. Nie wszystkie są w ciąży. W dodatku one też kiedyś wrócą do siebie – przekonuje dyrektor CMKP. – W Warszawie jest za dużo oddziałów położniczych jak na jedno miasto – dodaje.
Przypomnijmy, że w czasie, gdy trwał protest w Białym Miasteczku 2.0 opisywaliśmy sytuację w Szpitalu im. Orłowskiego. Wtedy personel został powiadomiony o wstrzymaniu wypłacania dodatków i premii wynikających z regulaminu pracy.
Polecamy także: