Autor : Anna Rokicińska
2021-02-02 13:00
Liczba pacjentów wentylowanych domowo będzie rosła. Taki będzie efekt pandemii – przewidują eksperci. Ponad 20 proc. pacjentów, którzy przechorowali COVID-19 ma postępujące zmiany w miąższu płuc, które ujawniają się po 2, 3 miesiącach po przechorowaniu.
Dziś odbyła się konferencja prasowa „Wentylacja mechaniczna w dobie pandemii COVID-19" podczas której omawiano m.in. to, co będzie czekało system ochrony zdrowia po pandemii i jakie mogą być jej efekty. Konferencję organizowało Stowarzyszenie Pacjentów na rzecz Wentylacji Domowej Jednym Tchem!
Po pandemii więcej pacjentów będzie potrzebowało wentylacji domowej
Jak mówił prof. Andrzej Fal, dziekan Wydziału Medycznego Collegium Medicum Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w chwili obecnej nikt nie potrafi prognozować szkód pocovidowych, jakie mogą wystąpić długofalowo. Wiadomo, że bardzo nikła część chorych ma bardzo duże powikłania i oczekuje np, na przeszczep płuc po przechorowaniu COVID-19. - Około dwudziestu, dwudziestu kilku proc. 2 do 3 miesięcy po przechorowaniu w dalszym ciągu ma istniejące, a nawet postępujące zmiany w miąższu płucnym – powiedział prof. Fal. Pokazywał zdjęcia płuc pacjentów, gdzie zmiany w płucach postępują wraz z czasem.
W jego ocenie to zmniejszenie wydajności płuc może w przyszłości wymagać wentylacji mechanicznej czy też wentylacji domowej i na to nasz system ochrony zdrowia powinien się przygotować. - Ruchy wyprzedzające trzeba podejmować już w tej chwili. Deficyt się będzie pogłębiał - przyznał. Podkreślał, że wentylacja domowa pacjenta i wspomaganie w ten sposób oddychania jest dobra ze względów ekonomicznych ale głównie jest dobra ze względów empatycznych dla pacjentów i ich rodzin. Zaznaczył, ze taka wentylacja pacjentów szczególnie narażonych na ostry przebieg COVID-19 jest także ważna ze względów bezpieczeństwa. Pacjenci wentylowani w domu, nie są tak narażenie na zakażenie koronawirusem, co ci przebywający w szpitalach. Według jego szacunków mniej niż 1 proc. Pacjentów po COVID-19 już potrzebuje wentylacji domowej.
Ilu jest pacjentów wentylowanych domowo?
Według dr Andrzeja Stachowiaka, specjalisty chorób wewnętrznych i medycyny paliatywnej oraz prezesa Pallmed w Polsce obserwuje się postęp jeśli chodzi o dostęp do wentylacji domowej, choć wciąż ciągniemy się w ogonie Europy. Obecnie blisko 9 tys. pacjentów w Polsce została zakwalifikowana do wentylacji domowej. To w przeliczeniu daje 22 pacjentów na 100 tys. mieszkańców.
W tej chwili w krajach Europy Zachodniej średnia 40 i więcej pacjentów na 100 tys. - Jesteśmy około 20 lat z tyłu za przodującymi krajami – stwierdził Stachowiak.
Podkreślił, że około 40 proc. Wentylowanych domowo pacjentów nie ma w Polsce stałego finansowania w ramach struktury Narodowego Funduszu Zdrowia. - Te kontrakty są niewystarczające – ocenił. Postulatem środowiska jest nielimitowanie świadczeń. - Ta wentylacja ma wyprzedzić totalne załamanie zdrowia, która łączy się z dużym cierpieniem i śmiertelnością chorych – podkreślał dr Stachowiak. Chodzi o to, że pacjenci, którzy mogliby być wentylowani w domu, a nie mają do tego dostępu trafiają do szpitali w ostrych stanach niewydolności płucnej, a to zmniejsza prawdopodobieństwo dobrego rokowania. - Tutaj jest potrzeba rozmowa na szczeblu konsultantów i ministerstwa zdrowia, żeby przyspieszyć sposób kwalifikowania pacjentów do tej wentylacji – mówił. Od 2013 r. Kwalifikują do wentylacji domowej lekarze w oddziałach pulmonologicznych. Wcześniej od 2003 roku mogli to robić anestezjolodzy w warunkach ambulatoryjnych, co powodowało łatwiejszy dostęp.
Polecamy także:
Chcą wytwarzania szczepionki Moderny w polskich fabrykach
Mandat za prawo jazdy przeterminowane w czasie pandemii?
COVID-19 w Polsce: 4326 nowych zakażeń, najwięcej na Mazowszu
Studenci fizjoterapii na niemedycznych uczelniach też w grupie „0”