Autor : Jan Jałowczyk
2022-07-11 11:19
Brytyjski system ochrony zdrowia zmaga się z licznymi problemami, tj. braki kadrowe czy wyczerpanie przepracowanego personelu szpitali. Ostatnie dni to także rozpad brytyjskiego rządu i odejście premiera Borisa Johnsona. To wszystko dzieje się w momencie, gdy liczba infekcji spowodowanych wirusem SARS-CoV-2 dynamicznie wzrasta.
Według najnowszych danych, w dniach od 23 do 30 czerwca, około 2,7 mln osób w Wielkiej Brytanii miało COVID-19, co stanowi 18 proc. wzrost w porównaniu z tygodniem poprzedzającym. W samej tylko Anglii, w ostatnich dniach, około 1 na 25 osób zmagała się z infekcją. Liczba hospitalizacji z powodu koronawirusa również rośnie, a dane z 30 czerwca ujawniają, że w szpitalach na terenie Wielkiej Brytanii z tego powodu przebywało 11,3 tys. osób, w porównaniu do 8,3 tys. 23 czerwca.
Największym wyzwaniem dla brytyjskiego systemu ochrony zdrowia, w obliczu rosnącej liczby przypadków, zdają się być poważne braki kadrowe wśród personelu medycznego.
- Mamy bezprecedensową sytuację ze względu na liczbę pracowników niedostępnych z powodu koronawirusa - powiedział dr David Strain, wykładowca University of Exeter Medical School, dodając - Wciąż duża część personelu cierpi z powodu "długiego COVIDu", nabytego w okresie pierwszych trzech fal pandemii. Dodatkowo dochodzą absencje pracowników, którzy zachorowali podczas aktualnego okresu wzrostu zachorowań.
Dr David Strain podkreśla, że poluzowanie zasad obowiązujących przez większość czasu od wybuchu pandemii, takich jak noszenie maseczek czy testowanie pacjentów szpitalnych, istotnie przyczyniło się do obecnej, trudnej sytuacji w brytyjskiej ochronie zdrowia.
- Obecna fala, spowodowana przez wysoce zakaźne podwarianty omikrona - BA.4 i BA.5, uderza w nas dokładnie w momencie, gdy rząd wprowadza rezygnuje z obowiązku noszenia maseczek w szpitalu - powiedział dr Strain. Inną kwestią, na którą zwrócił uwagę jest fakt, że pacjenci nie mogą zostać wypisani z placówek szpitalnych, jeśli mają COVID-19.
- Wróciliśmy do sytuacji, w której musimy anulować zabiegi, ponieważ pacjenci z potwierdzonym koronawirusem leżą w łóżkach przeznaczonych dla innych pacjentów – powiedział Strain.
Także Dr Naru Narayanan, prezes brytyjskiego Stowarzyszenia Konsultantów i Specjalistów Szpitalnych (z ang. Hospital Consultants and Specialists Association — HCSA), wyraził zaniepokojenie wzrostem liczby przypadków COVID-19 w szpitalach, w kontekście coraz poważniejszych braków kadrowych w kraju.
- Pracownicy brytyjskiej ochrony zdrowia są pod silną presją w związku z brakiem pracowników, a morale jest na dnie. Wyczerpany personel robi wszystko, aby zapewnić wszystkim pacjentom należytą opiekę. Jednak każdy tydzień to walka o załatanie dziur.
Z kolei prof. Phil Banfield, przewodniczący rady związku zawodowego lekarzy w Wielkiej Brytanii (z ang. British Medical Association, BMA), powiedział, że potrzebne są działania i wezwał pacjentów do powrotu do noszenia maseczek a personel medyczny do regularnych badań.
- Wobec braku stanowczej komunikacji dotyczącej zdrowia publicznego, płynącej od krajowych decydentów uważamy, że ważne jest, aby społeczeństwo zachowywało się ostrożne oraz odpowiedzialnie, stosując wszelkie sposoby, aby ograniczyć emisję wirusa - powiedział Banfield. Podkreślał jednocześnie, że takie działania mają na celu nie tylko złagodzenie obecnej presji na system ochrony zdrowia, ale także zapobieganie długoterminowym skutkom pandemii.
Działania rządowe w najbliższym czasie mogą być znacznie ograniczone. W zeszłym tygodniu Boris Johnson ogłosił, że nie zamierza piastować w dalszym ciągu stanowiska premiera. Kilka dni wcześniej do dymisji podał się brytyjski minister zdrowia - Sajid Javida, o czym pisaliśmy tutaj:
Minister zdrowia i opieki społecznej składa rezygnację
Czytaj także:
Cypr przywraca obowiązek noszenia maseczek. Miesiąc po jego zniesieniu