Autor : Anna Rokicińska
2021-04-01 12:49
Od konferencji szefa Kancelarii Premiera i pełnomocnika rządu ds. Szczepień przeciw COVID-19 Michała Dworczyka wszyscy się zastanawiają, kto jest winien porannemu zamieszaniu wokół szczepień. Ustalmy kolejność zdarzeń.
Od wczoraj w internecie pojawiło się szereg postów na temat tego, że mogą się szczepić osoby 40+. Rano w wywiadzie radiowym nie dementował tego minister Dworczyk. Potwierdzała to też rządowa stron szczepimysie.pl. „Zapisy osób 60+ zwolniły. Dlatego, zgodnie z zapowiedziami, zdecydowaliśmy się na wystawienie skierowań dla osób młodszych, które wypełniły formularz zgłoszeniowy pod adresem http://pacjent.gov.pl. Dziś zaczęliśmy również proces telefonowania do tych osób, z propozycją terminu” - umieszczano komunikat w portalu społecznościowym.
W tym samym czasie minister zdrowia Adam Niedzielski w wywiadzie telewizyjnym nie informował o takie możliwości. Kilka godzin później minister Dworczyk poinformował, że szczepienia 40-latków to „pomyłka systemu”, a ich terminy zostaną przesunięte na II połowę maja.
Co się działo w przychodniach?
Chaos informacyjny spowodował, że pacjenci ruszyli po informację do swoich przychodni i punktów szczepień. Rządowe strony internetowe zawiesiły się lub zostały zawieszone. Nawet przychodnie nie mogły korzystać z systemów informatycznych. To powodowało, że osoby, które miały na dziś wyznaczony termin szczepień przez jakiś czas nie wiedziały czy szczepienie się odbędzie. Lekarze w mediach społecznościowych informowali, że komunikat o otwarciu szczepień preparatem firmy Pfizer dla młodszych niż osoby 70+ pacjentów otrzymali dziś o 7.00 i „błąd systemu” to tylko dziwne tłumaczenie.
Minister Dworczyk ma wyjaśnić całe zamieszanie o 13.30 na konferencji prasowej. Dopytywany przez dziennikarzy dziś rano odszedł w trakcie zadawania pytań. Opozycja domaga się dymisji ministra Dworczyka.
Polecamy także:
System nie jest z gumy, a my go rozciągamy. Co będzie po świętach?
Czy dzieci powinny być szczepione na COVID-19?