Autor : Anna Rokicińska
2022-01-10 12:16
- Takie mnożenie i powielanie funkcji może być w pewnym momencie nawet wręcz kłopotliwe - mówi nam o powołaniu Instytutu Ekspertyz Medycznych Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego. Instytut Ekspertyz Medycznych (IEM) powołało Ministerstwo Sprawiedliwości. Czy jest to wchodzenie w kompetencje resortu zdrowia?
Przypomnijmy, że Ministerstwo Sprawiedliwości uruchomiło nowy Instytut Ekspertyz Medycznych, który będzie wykorzystywany do ścigania potencjalnych błędów medycznych, dobierania biegłych oraz przygotowywania projektów zmian w systemie opieki zdrowotnej. Informacja ta zelektryzowała samych medyków, którzy odnosili się do tego pomysłu krytycznie. „Teraz już wiemy dlaczego @MZGOVPL nie chciało prowadzić rozmów z medykami, dlaczego rząd olał Białe Miasteczko a deklarowana wcześniej ustawa o No fault okazała się być wydmuszką przygotowaną aby tymczasowo zamydlić oczy lekarzom” - komentuje na twitterze powstanie Instytutu Porozumienie Chirurgów Skalpel. Nowe zapisy w sprawie IEM analizuje Naczelna Izba Lekarska.
Jak powstanie nowego Instytutu ocenia Małgorzata Gałązka-Sobotka?
Jak mówi nam dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, powstanie takiego Instytutu nie było wcześniej zapowiadane i wywołało spore zainteresowanie. Podkreśla, że aktualnie procedowana jest ustawa o jakości w systemie ochrony zdrowia i bezpieczeństwie pacjenta, która w znacznym stopniu gospodaruje tematy znajdujące się w założeniach programowych powstałego właśnie Instytutu:
- W ustawie regulowana jest kwestia monitorowania zdarzeń niepożądanych przez podmioty lecznicze, dokonywania ich systematycznej analizy oraz wdrażaniu wniosków z analiz, mających na celu zapobieżenie wystąpieniu takich samych i podobnych zdarzeń niepożądanych w przyszłości. Ustalony jest także obowiązek raportowania o tych zdarzeniach do Ministra właściwego ds. zdrowia, który we współpracy z Rzecznikiem Praw Pacjenta opracowuje i publikuje analizy, raporty i rekomendacje bezpieczeństwa. Można więc powiedzieć, że ustawa o jakości i bezpieczeństwie pacjenta, która jest procedowana przez rząd, jest projektem znanym również Ministerstwu Sprawiedliwości. Wydaje mi się, że potencjalne powielanie funkcji i zadań może być w pewnym momencie wręcz kłopotliwe.
- Zakładam dobre intencje i to, że ten Instytut będzie się koncentrował na analizach, które służą podnoszeniu jakości orzecznictwa w obszarze błędów medycznych, ale też w obszarze szeroko rozumianego prawa medycznego. Tak staram się rozumieć tę inicjatywę. Aczkolwiek te zapisy, które zostały przedstawione budzą pewien niepokój i niejasność co do kompetencji, które wydają się przynależeć Ministerstwu Zdrowia, a tutaj pojawia się organizacja, który ma w te kompetencje wkroczyć - mówi nam ekspertka.
Jednocześnie nasza rozmówczyni przypomina, że od wielu lat apelowano o międzysektorowe podejście do polityki zdrowotnej i szerokie włączanie się w poprawę jakości opieki zdrowotnej.
- Jeśli Instytut skoncentruje się na badaniach w oparciu o orzecznictwo sądowe, na materiałach zgromadzonych w systemie sądowniczym w związku z postępowaniami o błędy medyczne, a wnioski z tych analiz będzie przedkładało Ministerstwu Zdrowia do dalszych prac, mających na celu doskonalenia regulacji systemowych, w tym rozporządzeń ministra zdrowia czy zarządzeń Narodowego Funduszu Zdrowia czy też innych mechanizmów wzmacniających kontrolę jakości bezpieczeństwa pacjenta. Wówczas taka działalność może być bardzo pomocna - ocenia Gałązka- Sobotka.
Jej zdaniem, gorzej by się stało, gdyby powstanie Instytutu było równoznaczne z powstaniem równoległego ośrodka decyzyjnego w zakresie ochrony zdrowia.
- Za opracowywanie standardów medycznych odpowiadać powinny przede wszystkim towarzystwa naukowe, z których wiedzy powinien korzystać resort zdrowia tworząc skuteczne narzędzia ich wdrażania do praktyki medycznej. Jeżeli mówimy o analizie bezpieczeństwa i zdarzeń niepożądanych to uważam, że absolutnie w pierwszej kolejności podmiotami i instytucją, które powinny ten proces nadzorować, koordynować, rozwijać są same podmioty lecznicze, a z poziomu centralnego, powinno to być Ministerstwo Zdrowia. To ono jest w stanie zgromadzić odpowiednią liczbę kompetentnych ekspertów, których trzeba w ten proces zaangażować, budując kulturę jakości i bezpieczeństwa w oparciu o kapitał zaufania. Natomiast rozumiem, że przesłanką powstania tego Instytutu, tak staram się to sobie tłumaczyć, jest wzmocnienie kompetencji pracowników wymiaru sprawiedliwości, którzy orzekają w sprawach związanych ze zdrowiem i błędami medycznymi - stwierdza ekspertka. I dodaje: - Nie mniej do realizacji tego celu nie jest potrzebny odrębny podmiot. Już dzisiaj organizowane są przez ośrodki akademickie i inne podmioty szkolenia dla sędziów, prokuratorów i innych pracowników wymiaru sprawiedliwości z tematyki prawa medycznego. Z praktyki wiem, że problemem jest zgłaszalność na takie szkolenia, spowodowana ogromem obciążeniem pracą pracowników wymiaru sprawiedliwości.
W jej ocenie drugim ważnym zadaniem jest stworzenie rejestru biegłych sądowych, kompetentnych w danych sprawach. To mogłoby usprawnić cały proces orzekania w sprawach związanych ze zdrowiem. - Procesy są teraz długotrwałe m.in. ze względu na brak dostępu do odpowiedniej liczby biegłych. Rejestr mógłby to zmienić, choć nie rozwiąże wątpliwości stron co do rzetelności ekspertyzy przygotowanej przez biegłego powołanego przez stronę przeciwną i chęci powoływania kolejnych biegłych, co znacząco przewleka sprawy - komentuje Gałązka- Sobotka.
Polecamy także:
Bilans pandemii po weekendzie: 7,8 tys. zakażeń, 19 zgonów
TYDZIEŃ W ZDROWIU: wydarzenia w ochronie zdrowia (10-16 stycznia
Gazowa, ustawa ratunkowa w wykazie prac legislacyjnych Rady
Oddziały NFZ rozsyłają instrukcję "prostowania" efektów Polskiego Ładu