Autor : Katarzyna Lisowska
2021-07-13 14:57
OZZL postanowił rozprawić się z opinią, że lekarze zarabiają za dużo. I wyjaśnia, skąd pojawiająca się w przestrzeni publicznej kwota 13 tys. zł, jaką mają otrzymywać specjaliści pracujący w publicznych szpitalach. A stąd, że to pieniądze za ponad 300 godzin pracy miesięcznie, często kosztem własnego zdrowia i życia prywatnego, w tym rodzinnego.
Odnosząc się do sytuacji płacowej lekarzy OZZL zwraca uwagę, że nowelizacja ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych przewiduje podwyżkę dla lekarza specjalisty z wieloletnim stażem w wysokości 19 zł. O tyle wzrośnie zagwarantowana jeszcze przez poprzedniego Ministra Zdrowia Łukasza Szumowskiego pensja 6 750 zł (wkrótce 6 769 zł). - Dlaczego osoby z dyplomem lekarza, często kilkoma tytułami specjalisty i wieloma latami doświadczenia w ratowaniu ludzkiego zdrowia i życia, muszą pogodzić się z najniższym wzrostem wskaźnika wynagrodzeń (liczonym w stosunku do przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce za rok poprzedni) spośród wszystkich zawodów medycznych (wzrost z 1,27 do 1,31, czyli o 4 punkty procentowe albo o 3 procent) - pytają przedstawiciele Związku i dodają, że odpowiedź, jaką OZZL usłyszał od przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia, wydaje się nieprawdopodobna: „Ponieważ zarabiają za dużo”.
W opinii Związku założenia, jakie przyjęto za podstawę wyliczenia, są błędne. - Ministerstwo Zdrowia wzięło pod uwagę zarobki z uwzględnieniem dyżurów medycznych, na które lekarze godzą się, żeby zapewnić w szpitalu całodobową opiekę nad pacjentami. Lekarze są jedyną objętą ustawą grupą zawodową, w stosunku do której resort zastosował wyliczenie uwzględniające nie tylko wynagrodzenie zasadnicze, ale również dyżury medyczne. Ministerstwo błędnie przyjęło, że dyżury są częścią etatu i pieniądze za nie można wliczać w miesięczną pensję lekarza. Stąd już tylko krok dzieli od uznania, że każdy specjalista pracujący w szpitalu publicznym zarabia średnio 13 000 zł. Otóż nie. Te 13 000 zł to pieniądze okupione ogromnym wysiłkiem ponad 300 godzin pracy miesięcznie, często kosztem własnego zdrowia - czytamy w komunikacie OZZL.
- Pracuję tyle godzin, bo mam odpowiedzialność za pacjentów. Mam świadomość, że stoją w długich kolejkach i potrzebują pomocy. Dlatego zgadzam się na kolejną godzinę pracy, ale naprawdę wolałabym pracować normalnie. Wracać do domu i nie zasypiać przy kolacji, o ile mam okazję być o tej porze w domu - mówi dr Małgorzata Zatke, ginekolog, członek Zarządu Krajowego OZZL. Lekarka wskazuje, że lekarze biorą dyżury nie z chciwości, a głównie z poczucia obowiązku wobec pacjentów. Gdyby ich nie wzięli, pacjenci zostaliby pozbawieni opieki, a oddział, a może i szpital, trzeba by było zamknąć, co zresztą dzieje się już w wielu placówkach w Polsce.
OZZL apeluje do rządzących o niewprowadzanie w błąd opinii publicznej, realne ustalanie wynagrodzeń i niemarginalizowanie roli lekarzy, którzy są podstawą systemu ochrony zdrowia. Lekarzy, bez których, podobnie jak bez pozostałych członków personelu medycznego, skuteczna terapia nie jest możliwa.
Czytaj też:
Ustawa dotycząca Map Potrzeb Zdrowotnych podpisana przez prezydenta
FPP: Niezaszczepieni to 37 mld zł potencjalnych strat dla gospodarki
Francja: ponad 900 tys. zgłoszeń na szczepienie w jeden wieczór
NFZ o diecie w profilaktyce i leczeniu depresji. Podaje przepisy