Autor : Aleksandra Kurowska
2022-08-24 12:28
Według Piotra Miadziołki, byłego dyrektora szpitala powiatowego, a obecnie prezesa medycznej spółki związanej w wyrobami dla szpitali, niekończący się chaos w polskim systemie opieki zdrowotnej to przede wszystkim brak spójności prawa. Poniżej publikujemy jego komentarz.
Szybka zmienność prawa w systemie opieki zdrowotnej i nieustanny wzrost kosztów stałych bez wskazania źródła finansowania jest zagrożeniem planowania organizacji systemu i procesu zarządzania podmiotem leczniczym.
Do niedawna jeszcze wielkie kontrowersje wzbudzała tzw. ustawa o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa, czyli dzieląca szpitale na kategorie A, B, C, D. Wzbudziła wiele dyskusji, jak każda ustawa w tej branży, która miała podobno być początkiem zapowiedzi ratunku systemu opieki zdrowotnej. Niewiele potrzeba było czasu, aby wzbudzić kolejną dyskusję i tym samym niepokój (chociaż w tym przypadku niepokój to zbyt łagodne określenie) wywołany wprowadzaniem ustawy o „najniższych wynagrodzeniach” i brakiem pokrycia finansowego skutku jej wprowadzenia, chociażby przy pomocy od zawsze powtarzanej większej wyceny świadczeń medycznych, bo przecież wzrost kosztów stałych nie jest wymysłem kierowników podmiotów leczniczych, wynika to z czynników wszystkim dobrze znanych.
Gdybyśmy przyjęli ustawę ABCD i jednocześnie szpitale popadałyby w spiralę zadłużenia wynikającego z ustawy o najniższym wynagrodzeniu, to zauważamy kompletny brak spójności pomiędzy dwiema ustawami i tym samym wielki problem z jedną kategorią. Czy jedno z drugim miało oznaczać początek końca wielu szpitali, tj. zaszczytnej przynależności ich do kategorii D, czy może nagłe zabrakło komisarzy, którzy w idealny sposób przejmując placówkę z kategorii D wprowadzą zmiany, na które nigdy by nie wpadł żaden z obecnych kierowników podmiotów leczniczych. Fiasko tej ustawy zostało poparte wypowiedzią Ministra Zdrowia, z której wynikało, że projekt ustawy zostanie zmieniony i że „nie powstanie nowa agencja mająca się zajmować restrukturyzacją lecznic”.
A tak nawiasem mówiąc, czy nadmierna ilość prawa jeszcze komuś zaszkodziła i czy kosztuje? Kosztuje z pewnością dużo nerwów, niepewności, wstrzymania planów inwestycyjnych, zakupów sprzętu medycznego i dodatkowo jeszcze pozostaje wiele pytań bez odpowiedzi. Czy trzeba dalej próbować w ten sposób ratować system opieki zdrowotnej wprowadzając kolejne ustawy czy rozporządzenia, nad którymi już nikt nie będzie panował i z pewnością nie znajdzie żadnej logiki? Papier jest cierpliwy i wszystko przyjmie, gorzej jest w rzeczywistości, która już nie jest tak cierpliwa i wiele nowych zmian nie jest w stanie przyjąć.
Ostatnio burzliwe dyskusje na temat braku środków finansowych na podwyżki dla pracowników wynikających z ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych nie pozostawiają złudzeń, że problem istnieje, problem jak zwykle bez wskazania konkretnego źródła finansowania. Nikt z pewnością nie jest przeciwnikiem, aby pracownicy więcej zarabiali, szczególnie w dobie tak wielki inflacji, ale nie kosztem zadłużania szpitali, bo wzrost inflacji dotyka również podmioty lecznicze i to w znaczny sposób. Zresztą większość ustaw czy rozporządzeń przeważnie nigdy nie wskazywała żadnego źródła ich finansowania, środki finansowe po prostu musiały się same znaleźć w każdym podmiocie leczniczym, a obowiązek ich zagwarantowania to już problem, który zawsze był po stronie kierownika podmiotu leczniczego.
Oczywiście znowu pojawiły się głosy, że w Polsce jest za dużo szpitali. To bardzo popularny temat nad którego rozwiązaniem już nie bardzo wszyscy chcą zasiąść do jednego stołu, są tylko pojedyncze pomysły bez żadnego poparcia, a może ustawa ABCD i najniższe wynagrodzenia miały być kolejnym początkiem likwidacji niektórych podmiotów leczniczych?
Z symulacji przedstawionych przez Związek Powiatów Polskich wynika, że to nie jest problem niektórych podmiotów leczniczych, ale wielu, który z dnia na dzień rośnie i dokładając do tego wzrost innych kosztów stałych nie będą one w stanie udźwignąć tego finansowo, akurat w tym przypadku matematyka jest prosta. Drastyczny wzrost kosztów stałych bez dodatkowych środków finansowych na ich pokrycie oznacza jedno, na początek utratę płynności finansowej, a potem dalsze konsekwencje z tym związane. Czy jednak decydentów to wszystko przekona?
Polecamy także: Podwyżki wynagrodzeń: w ok. 60 proc. szpitali brakuje pieniędzy
Co dalej z naszym systemem? Czy kolejna reforma, czy może nowe ustawy, rozporządzenia? To już przerabialiśmy i z pewnością kolejnej globalnej reformy system opieki zdrowotnej może nie wytrzymać. A może warto porozmawiać realnie i w prosty sposób, pytanie tylko z kim, bo z pewnością nie z osobami, które kompletnie problemu nie rozumieją. Wiele już przerabialiśmy i nie widać nigdzie żadnej spójności, czyli począwszy od Mapy Potrzeb Zdrowotnych (która miała uporządkować system), poprzez IOWISZ (który miał uporządkować inwestycje niepotrzebne), projekt ABCD, kończąc na ustawie o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych.
Polecamy także:
Refundacja leków: MZ pokazało uwagi do tzw. DNUR. Które uwzględni?
Specjalizacje - lekarze krytykują projekt. „Wprowadzi zamieszanie”
Cyfryzacja w POZ - 1400 placówek może skorzystać z nowego projektu
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych oraz Polskiej Izby Ubezpieczeń. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl