Autor : Maja Marklowska-Tomar
2020-03-26 19:22
Propozycje, które poparliśmy rzeczową i dogłębną argumentacją, nie zostały uwzględnione w pakiecie ratunkowym. Rząd poszedł w innym kierunku niż proponowaliśmy - komentują przepisy, nad którymi będzie jutro obradował Sejm, Pracodawcy RP.
"W projekcie ustawy brakuje przede wszystkim zdecydowanych rozwiązań utrzymujących płynność finansową przedsiębiorstw, a jej brak grozi falą upadłości, likwidacją miejsc pracy i ograniczeniem wpływów do budżetu w wymiarze długofalowym. Brakuje np. uwolnienia należnego VAT-u w ramach tzw. split paymentu. Bardzo oszczędne jest proponowane wsparcie dla dużych firm, a należy pamiętać, że tworzą one 24 proc. PKB (32 proc., jeśli weźmie się pod uwagę tylko wkład przedsiębiorców w PKB). Duże firmy mają też większy wpływ na rozwój gospodarki, ponoszą relatywnie większe nakłady na inwestycje, a także częściej zatrudniają pracowników na podstawie stosunku pracy, zdecydowanie częściej eksportują swoją produkcję, wprowadzają innowacje czy podejmują prace badawczo-rozwojowe - tłumaczą Pracodawcy RP.
Czego jeszcze brakuje w pakiecie ratunkowym?
Organizacja zrzeszająca pracodawców przypomina, że zgodnie z zapowiedziami wartość pakietu bezpośredniego wsparcia miała sięgnąć 80 mld zł, tymczasem w projekcie przewidziano w tym roku jedynie ok. 38 mld zł. Według niej uzyskanie wsparcia będzie dla przedsiębiorców jeszcze trudniejsze i będzie wymagało porozumienia ze stroną społeczną, a to oznacza, że wiele z rządowych rozwiązań okaże się fikcją.
Pracodawcy RP przekonują, że w rządowym pakiecie brakuje informacji o funduszu Rozwoju i Bezpieczeństwa, który miał przeznaczyć 30 mld zł na projekty inwestycyjne, a to one powinny być priorytetem w najbliższych latach. Według nich środki te powinny trafić w pierwszej kolejności na obniżenie klina podatkowego.
Pokaz fajerwerków, a nie armata na kryzys
"W obszarze ochrony zdrowia (...) zabrakło np. jednoznacznej regulacji dotyczącej wystawiania przez lekarzy zwolnień podczas porad telemedycznych. Nie zaproponowano stworzenia specjalnych warunków pracy dla personelu medycznego. Zapowiadana kwota wsparcia finansowego (7,5 mld zł) także nie znajduje potwierdzenia w przygotowanych rozwiązaniach legislacyjnych. Zabrakło też środków pomocowych dla podmiotów leczniczych, które w związku z pandemią będą zmagać się z ogromnymi komplikacjami (od obciążenia pracą po wzrost kosztów funkcjonowania) czy przedłużenia okresu ważności orzeczeń lekarskich do 90 dni. Zabrakło również przepisów dotyczących uzyskania w obecnej sytuacji tzw. książeczki sanepidowskiej – niezbędnej chociażby w branży spożywczej. Projekt należało uzupełnić także m.in. o rozwiązania rozszerzające możliwość wykonywania diagnostycznych badań laboratoryjnych w pojazdach i w obiektach przenośnych" - oceniaja Pracodawcy RP.
- Okazuje się, że zapowiedziane 212 mld zł pomocy to raczej pokaz fajerwerków dla gapiów niż faktyczna armata na kryzys. Oprócz potrzebnych instrumentów kapitałowo-finansowych, obiecano najpierw 66 mld zł bezpośredniego wsparcia dla firm i pracowników, a potem mówiono nawet o 80 mld zł. Tymczasem w ocenie skutków regulacji widzimy kwotę mniejszą niż 40 mld zł. Więc jaka ta tarcza jest naprawdę? – zastanawia się dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP.
Polecamy także:
Liczba zakażonych wzrosła do 1244 podaje Ministerstwo Zdrowia
Lekarze ostro o projekcie rządu ws. walki z COVID: szkodliwe przepisy
W Sejmie jest już projekt ustawy ws. ochrony zdrowia w czasie pandemii
Będzie autopoprawka specustawy w zakresie kierowania rodziców do pracy