Autor : Anna Jackowska
2021-08-17 12:17
- Czego w kontekście tej trudnej sytuacji oczekiwalibyśmy od polityków? Na pewno zachowania odpowiedzialnego, a nie bezrefleksyjnego wygłaszania swoich prywatnych opinii. Zwłaszcza tych stojących w jawnej sprzeczności z tezami głoszonymi przez międzynarodowe instytucje zdrowia publicznego, polski Rząd i liczne gremia ekspertów z tego obszaru- tak uważa Michał Seweryn, specjalista zdrowia publicznego i epidemiologii, były naczelnik Wydziału Gospodarki Lekami NFZ i Wojewódzki Inspektor Sanitarny.
Wobec załamującego się programu szczepień ochronnych przeciwko COVID-19 i trwającej debacie dotyczącej bezpieczeństwa immunizacji przeciwko COVID-19 bardzo ważnym aspektem stają się wypowiedzi liderów opinii. Niestety na przestrzeni ostatnich miesięcy głos w sprawie bezpieczeństwa i zasadności szczepień zabierali nie tylko lekarze i eksperci zajmujący się zdrowiem publicznym, ale także politycy, celebryci oraz hierarchowie kościelni. Niestety wiele głosów pojawiających się w przestrzeni publicznej poparte było nie wiedzą i nauką, ale subiektywnymi odczuciami osób je głoszących, które nie zawsze miały odzwierciedlenie w wiedzy medycznej. (Przeczytaj m.in. Poczet polityków sympatyzujących z antyszczepionkowcami oraz Szczepić się czy nie? To nie jest takie proste). O opinię w tej sprawie zapytaliśmy dr Michała Seweryna, specjalistę zdrowia publicznego i epidemiologii, byłego naczelnika Wydziału Gospodarki Lekami NFZ i Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, a obecnie prezesa EconMed Europe. Oto co napisał w specjalnym komentarzu dla redakcji CwZ:
„Zdrowie publiczne jest fundamentem, na którym spoczywa dobrobyt ludności i potęga kraju. Troska o zdrowie publiczne jest podstawowym obowiązkiem każdego męża stanu”. Te słowa wypowiedział 173 lata temu premier Wielkiej Brytanii Benjamin Disraeli i o dziwo do dzisiaj nie straciły ani trochę na aktualności. Czytając te mądre słowa mam wrażenie, że niewielu polskich polityków w minimalnym choć stopniu czuje odpowiedzialność, jaka na nich spoczywa, za obszar zdrowia publicznego. Dyskutowałbym nawet, czy są w stanie prawidłowo zdefiniować najważniejsze wyzwania w tym zakresie. Ma to niewątpliwie związek z faktem, że zdrowie publiczne nie jest szczególnie atrakcyjnym obszarem z punktu widzenia politycznego. Nigdy do tej pory ani profilaktyka ani promocja zdrowia nie były tematami specjalnie medialnymi, które wywoływałyby żywe dyskusje, a tym samym zainteresowanie potencjalnych wyborców. Okazuje się jednak, że po raz kolejny koronawirus odcisnął swoje piętno i zmienił zupełnie dotychczasowe zasady gry. Pandemiczna rzeczywistość spowodowała, że tematyka szczepień przeciwko SARS Cov2 stała się kwestią pierwszorzędową, interesującą tak samo media, jak i większość Polaków. W tym kontekście zarysowała się dodatkowo bardzo wyraźna polaryzacja społeczeństwa na zwolenników i przeciwników szczepień. Pytanie, czego w kontekście tej trudnej sytuacji oczekiwalibyśmy od polityków? Na pewno zachowania odpowiedzialnego, a nie bezrefleksyjnego wygłaszania swoich prywatnych opinii. Zwłaszcza tych stojących w jawnej sprzeczności z tezami głoszonymi przez międzynarodowe instytucje zdrowia publicznego, Polski Rząd i liczne gremia ekspertów z tego obszaru. Jak wygląda to w rzeczywistości? W przypadku wielu polityków działa w myśl zasady: Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek.
Czytaj także:
Samorząd lekarski – Polski Ład obniży wynagrodzenia medykom
Ilu Polaków umiera z powodu zanieczyszczonego powietrza?
Marek Balicki traci funkcję pełnomocnika ds. reformy w psychiatrii
#Szczepimysię: Każde szczepienie poprzedzone jest kwalifikacją
Nocna i świąteczna pomoc lekarska - co ze szpitalami jednoprofilowymi?