Autor : Anna Rokicińska
2022-04-06 12:31
Ogólnopolski Związek Zawodowy Ratowników Medycznych chce osobnego punktu w tabeli najniższych wynagrodzeń w ochronie zdrowia, który odnosiłby się do ich zawodu. Chodzi o dodanie współczynnika pracy w wysokości 1,29 dla ratowników medycznych specjalistów, z zaznaczeniem, że będzie on corocznie, proporcjonalnie podwyższany. – Nie rozumiem, dlaczego pielęgniarki, które wykonują tę sam pracę, mają od nas zarabiać więcej – mówi nam Piotr Dymon przewodniczący OZZRM.
Swoje stanowisko w sprawie nowelizacji ustawy o najniższych wynagrodzeniach Związek przesłał do wiceministra zdrowia, odpowiedzialnego za dialog społeczny w tym za przeprowadzenie nowelizacji Piotra Brombera. Wcześniej opisywaliśmy, jaka jest propozycja zawarta w nowelizacji ustawy o najniższych płacach. Nowela ma obowiązywać od 1 lipca.
Przypomnijmy, że najniższe wynagrodzenie to iloczyn tzw. współczynnika pracy i średniej krajowej ogłoszonej przez GUS za poprzedni rok. To właśnie o te współczynniki pracy toczy się największa dyskusja. Współczynnik jest przypisany w tabeli do poszczególnych zawodów medycznych, ale nie wszystkie zawody są tam enumeratywnie wymienione. Współczynnik miał odzwierciedlać m.in. wykształcenie poszczególnych grup. W tym roku nowela także zakłada nową pozycję w tabeli dotyczącą personelu pomocniczego w ochronie zdrowia.
Zgodnie z propozycją OZZRM, ratownicy domagają się współczynnika pracy na poziomie 1,29. Jak to uzasadniają? Przewodniczący Związku Piotr Dymon mówi, że obowiązki pielęgniarek w systemie ratownictwa medycznego są takie same, jak ratowników medycznych i dlatego te wynagrodzenia nie powinny się różnić. – Najłatwiej to dostrzec na przykładzie pielęgniarek, które jeżdżą z nami w karetkach, ale nie tylko o nie chodzi. Tak samo dzieje się w dyspozytorniach, a ta ustawa akurat dyspozytorni w ogóle nie obejmuje. Tam też są sytuacje, że pielęgniarki mają wyższe pensje. Na SOR czy izbach przyjęć ratownicy też wykonują dokładnie te same czynności, co pielęgniarki – tłumaczy nam szef OZZRM. Związek w stanowisku podkreśla, że za tę sama pracę należy się, zgodnie z Kodeksem pracy, to samo wynagrodzenie. Powołuje się na art. 183 c. tego Kodeksu.
– W tym momencie, jeśli ratownik zarabia tę maksymalną podstawę, czyli 4,1 tys. zł, to pielęgniarka ma 5,5 tys. Jeśli natomiast proponowana tabela najniższych wynagrodzeń weszłaby w życie to ratownik zarabiać ma 5,3 tys. zł, a pielęgniarka od 5,7 tys. zł do 7,3 tys. To jest niesprawiedliwe i niezgodne z Kodeksem. Jednak jest to też problem w samej grupie zawodowej pielęgniarek. W przypadku ratowników będzie jedno zaszeregowanie, a pielęgniarki są podzielone na grupy z różnym wykształceniem i ta sama pielęgniarka wykonująca te same czynności na tym samym oddziale, ale z niższym wykształceniem, też będzie zarabiała o około 2 tys. mniej niż jej koleżanka z wyższym wykształceniem – tłumaczy nam Dymon.
Związek przypomina też porozumienia, jakie zawarł resort z przedstawicielami ratowników medycznych. Przypomina o tym zawartym 24 sierpnia 2018 r. z ówczesnym ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim. Dotyczyło ono właśnie pracy nad osobnym współczynnikiem pracy dla ratowników. Ale Dymon przypomina też, że do końca minionego kwartału powinny ruszyć prace nad ustawą o zawodzie ratownika medycznego. – Mamy pismo, w którym tego rodzaju obietnica została złożona. Chyba ktoś w MZ nie jest orłem z matematyki, ale I kwartał skończył się z ostatnim dniem marca, a postępu nad pracami jak nie było, tak nie ma – komentuje przewodniczący Związku. Chodzi też m.in. o ustawę o ratownictwie medycznym. – Miała być nowelizacja całości, a jak na razie cisza. Nowelizacji nie ma – dodaje.
Czy więc ratownicy liczą na dobrą wolę resortu? – Ministerstwo zdrowia od lat nie rozumie naszych argumentów, rozumie je szczątkowo i tylko w sytuacji, gdy już nie ma kto pracować – komentuje nasz rozmówca. Podkreśla, że MZ powinien się przygotować na problemy, które pojawią się w lipcu, po nowelizacji ustawy o najniższych wynagrodzeniach. – Podwyżki dostaną ratownicy na etatach, a ci na kontraktach poczują się pokrzywdzeni, bo ta ustawa ich nie obejmuje. Też będą się domagać wzrostu wynagrodzeń i wzrostu stawek godzinowych, co akurat jest zrozumiałe – stwierdza Dymon.
Polecamy także:
AOTMiT pracuje nad tym jak zarobki ująć w wycenach świadczeń
Najniższe wynagrodzenia – jak założenia komentują związki zawodowe?