Autor : Jakub Wołosowski
2022-07-15 13:47
Prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej jest doktorem kardiologii i pracował w zawodzie ponad 36 lat. Był nawet dyrektorem Specjalistycznego Szpitala im. A. Sokołowskiego, ale gdy przejmował stery w mieście, ograniczył swoją pracę tylko do części obowiązków lekarskich. Niespodziewanie rok temu został zwolniony po publikacji na temat jego wynagrodzeń. Dr Szełemej poszedł do sądu pracy i właśnie zapadł wyrok w jego sprawie.
Historia zwolnienia dr Szełemeja miała swój początek we wrześniu 2021 r., gdy pojawiła się publikacja Super Expressu na temat jego zarobków. Prezydent Wałbrzycha od stycznia do lipca, pracując na ćwierć etatu jako kierujący oddziałem kardiologii, miał zarobić 402 tys. zł, a tylko w samym lipcu 109 tys. zł.
Władze Specjalistycznego Szpitala im. A. Sokołowskiego w Wałbrzychu wskazywały, że na tę sumę składa się kilka czynników: pensja podstawowa, premie i nagroda jubileuszowa za 35 lat pracy. Z kolei w rozmowie z Super Expressem doktor tłumaczył, że wysokość jego wynagrodzenia "wynika głównie z dyżurów na SOR", które brał bardzo często, "z uwagi na braki kadrowe". Także wspomniał o nagrodzie za wiele lat pracy.
Po publikacji Super Expressu Dolnośląski Urząd Wojewódzki zapowiedział kontrolę w sprawie zarobków dra Szełemeja i łączenia przez niego różnych stanowisk. Konsekwencją było wydanie oświadczenia szpitala o rozwiązaniu umowy o pracę z lekarzem.
Dr hab. T. Dzieciątkowski: Koronawirus jeszcze nas zaskoczy
W oświadczeniu napisano, że doszło do rażących naruszeń podstawowych obowiązków pracowniczych, w tym "obowiązku dbania o dobro zakładu pracy, wyrażającym się w powodowaniu dezorganizacji pracy Szpitala, podważaniu kompetencji przełożonej - pełniącej obowiązki dyrektora Szpitala, obowiązku rzetelnego i efektywnego wykonywania pracy, przestrzegania ustalonego czasu pracy, przestrzegania regulaminu pracy, wyrażające się w naruszaniu postanowień regulaminu pracy w zakresie potwierdzania czasu pracy przy użyciu kart zbliżeniowych, nieprzestrzeganie ustalonego w zakładzie pracy czasu pracy, w tym samowolne opuszczanie Szpitala w czasie dyżurów, nieprawidłowości w rozliczaniu czasu pracy, niewykonanie polecenia Pracodawcy, nie wykonywanie obowiązków Lekarza Kierującego Oddziałem Kardiologii". Do tego dyrekcja szpitala uznała, że praca jako prezydent miasta "odbywa się kosztem zaniedbania obowiązków wobec pacjentów i szpitala".
Wówczas Szełemej wydał własne oświadczenie, w którym zapowiedział wystąpienie na drogę sądową i stwierdził, że jego zwolnienie nie ma charakteru merytorycznego, a polityczny. "To oczywista zemsta za to, że wraz z dyrekcją i wieloma innymi osobami broniliśmy szpitala przed marginalizacją. Wypowiedzenie łamie procedury kodeksu pracy, więc z pewnością spotkamy się w sądzie" - napisał. Jak zapowiedział tak zrobił i właśnie zapadł wyrok w jego sprawie.
Wynagrodzenia: "podwyżkowe" rozporządzenie trafiło do konsultacji
Sąd pracy w Świdnicy przychylił się do stwierdzenia Szełemeja, że szpital złamał prawo pracy rozwiązując z nim umowę.
- Po rozpoznaniu sprawy sąd decyduje o przywróceniu powoda Romana Szełemej do pracy na poprzednich warunkach pracy i płacy, to jest w dniu złożenia przez pracodawcę niezgodnego z prawem oświadczenia o rozwiązaniu umowy o pracę bez wypowiedzenia, nakłada na pozwanego obowiązek dalszego zatrudniania powoda do czasu prawomocnego zakończenia postępowania - powiedziała sędzia Magdalena Piątkowska.
Do tego na rzecz dra Szełemeja zasądzono kwotę 26 866 tys. zł tytułem poniesionych kosztów procesu.
W rozmowie z TVN24 prezydent Wałbrzycha wyraził swoje zadowolenie z wyroku mówiąc, że decyzja sądu "wskazuje, że te wszystkie powody zwolnienia były bezprawne". Podkreślił, że wszystkie rzeczy, o które oskarżono go w wypowiedzeniu, "te powody sąd nie tylko oddalił, ale i wskazał na ich bezpodstawność".
Inflacja w zdrowiu niższa niż w gospodarce. Jak rosły ceny?