Autor : Agata Szczepańska
2023-08-08 14:11
Naczelna Izba Lekarska złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez ministra zdrowia. Skierowała także wniosek o wszczęcie postępowania do Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Sam Adam Niedzielski od opublikowania wyjaśnień nie zabiera głosu. Czy ważą się właśnie jego polityczne losy?
Samorząd lekarski już w sobotę, 5 sierpnia zapowiadał, że podejmie kroki prawne w związku z wpisem ministra. We wtorek (8 sierpnia) poinformował o skierowaniu pism prokuratury, Urzędu Ochrony Danych Osobowych, Rzecznika Praw Obywatelskich i Rzecznika Praw Pacjenta "w związku z naruszeniem przepisów dotyczących danych osobowych przez ministra zdrowia poprzez upublicznienie w mediach społecznościowych danych wrażliwych dotyczących lekarza i wystawionej przez niego recepty".
W zawiadomieniu do Prokuratury o możliwości popełnieniu przestępstwa Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej m.in. podkreślił, że minister zdrowia bezprawnie ujawnił i wykorzystał informację, z którą zapoznał się w związku z pełnioną funkcją, przekraczając jednocześnie – jako funkcjonariusz publiczny – swoje uprawnienia i działając zarówno na szkodę interesu prywatnego, jak i publicznego.
- Lekarz poprzez bezprawne działania Ministra Zdrowia doznał istotnego uszczerbku, który sprowadza się do szerokiego naruszenia jego dóbr osobistych i praw gwarantowanych przez Konstytucję RP oraz normy unijne. W sferze interesu publicznego ucierpiało w szczególności zaufanie obywateli do instytucji państwowej, jaką jest Ministerstwo Zdrowia. W konsekwencji, wypełnienie przez Adama Niedzielskiego znamion czynu zabronionego skutkowało, w sposób nieodwracalny, pogwałceniem zasad demokratycznego państwa prawa i naruszeniem norm prawnych – wskazał prezes NRL.
Recepty na leki psychotropowe: mamy wyjaśnienia resortu zdrowia
W ocenie prezesa NRL minister zdrowia całkowicie zburzył zaufanie, że dane dotyczące zdrowia pacjentów są bezpieczne. Minister pokazał, że mogą być one wykorzystane przez polityka w celach sprzecznych z ideą ochrony zdrowia, która zakłada prawo do daleko posuniętej poufności informacji związanych ze zdrowiem. W zawiadomieniu do Prezesa UODO Łukasz Jankowski zwrócił uwagę, że we wpisie ministra zdrowia użyto liczby mnogiej: „sprawdziliśmy”. – Nie tylko Minister Zdrowia zapoznał się z danymi zdrowotnymi lekarza, ale prawdopodobnie większa liczba osób współpracujących z Ministrem Zdrowia miała wgląd w te dane jeszcze przed ich opublikowaniem - wskazał.
Prezes NRL zawnioskował również o wszczęcie postępowania wyjaśniającego przez Rzecznika Praw Pacjenta. W ocenie samorządu działanie ministra zdrowia naruszyło prawa pacjenta, w tym szczególności narusza prawo do zachowania tajemnicy informacji o pacjencie oraz prawo do zapewnienia ochrony dokumentacji medycznej. – Jednocześnie podkreślenia wymaga, że informacje o przepisanych lekach przez lekarza mają bardzo szczególny charakter, bowiem odnoszą się do jego sfery zdrowia, prywatności, a także intymności – stwierdził prezes NRL.
Kopie pism do prokuratury, RPP i UODO zostały przekazane również do Rzecznika Praw Obywatelskich z prośbą o podjęcie stosownych działań w celu ochrony praw lekarza w tej sprawie.
Od 2 sierpnia zmiany w receptach na środki psychotropowe i odurzające
Tymczasem media spekulują, czy i ewentualnie jakie konsekwencje poniesie minister zdrowia. I nie są w ten kwestii jednomyślne. Jeszcze w poniedziałek (7 sierpnia) Rzeczpospolita informowała, że w PiS panuje „irytacja” wobec Adama Niedzielskiego, ale przed wyborami dymisji nie będzie. Jednak już we wtorek ten sam dziennik podawał nazwiska potencjalnych następców ministra. Tu pojawiły się kandydatury zwykle wymieniane, gdy mowa o tece ministra zdrowia, czyli posłowie PiS Tomasz Latos oraz Czesław Hoc - szef sejmowej komisji zdrowia i jego zastępca.
Również RMF FM informował we wtorek, że dni Adama Niedzielskiego w resorcie zdrowia są policzone. Z kolei w poniedziałek wieczorem w Onet podał, że Adam Niedzielski stracił pierwsze miejsce na liście wyborczej PiS w Pile w województwie wielkopolskim, skąd miał startować w wyborach do Sejmu. Trzeba jednak wskazać, że takie informacje pojawiały się już zanim minister zamieścił feralny wpis. Dopytywany o to przez dziennikarzy Rzeczpospolitej Radosław Fogiel z PiS, mówił, że nie można stracić czegoś, co nie jest wiadome.
Zgony po lekach z receptomatu: nikomu nie postawiono zarzutów
Przypomnijmy, chodzi o wpis na Twitterze/X, w którym minister napisał, że Piotr Pisula, były przewodniczący Porozumienia Rezydentów, obecnie działacz wielkopolskiej izby lekarskiej, który dzień wcześniej w TVN krytykował nowe zasady dotyczące wystawiania recept na leki psychotropowe, przepisał taki lek sobie. Po tym wpisie rozpętała się burza. Ministrowi zarzucano ujawnienie danych wrażliwych i pytano, na jakiej podstawie miał do nich dostęp. Prawnicy potwierdzają, że minister działał wbrew przepisom, a nawet mógł złamać konstytucję. On sam tłumaczył, że było to działanie w obronie dobrego imienia Ministerstwa Zdrowia, ale przede wszystkim w obronie interesów pacjenta, a chodziło mu przede wszystkim o „przeciwdziałanie bezprawnemu upublicznianiu nieprawdziwych danych, jakoby nie było możliwości wystawienia recepty na leki z grupy psychotropowych i przeciwbólowych”.
Piotr Pisula domaga się przeprosin i przekazania 100 tys. zł na rzecz Hospicjum Palium w Poznaniu. A posłowie Dariusz Joński i Michał Szczerba z KO wszczęli poselską kontrolę w MZ i ujawnili, że lekarz został sprawdzony poprzez numer wykonywania zawodu w systemie e-Zdrowie, a jego dane i informacje o substancjach, które sam sobie wypisał, miały zostać przekazane za pośrednictwem komunikatora WhatsApp.
Obowiązujące od 2 sierpnia ograniczenia w przepisywaniu leków psychotropowych (wystawiając receptę, trzeba sprawdzić historię pacjenta w IKP, nie można tego też zrobić zdalnie, jeśli od ostatniej wizyty minęły trzy miesiące), a także wprowadzenie limitów wystawianych recept (300 dziennie dla 80 pacjentów, wyłączając z tego leki refundowane), miały położyć kres nadużyciom związanym z wystawianiem recept na odległość i ukrócić działanie tzw. receptomatów. I według resortu to się udało - wyraźnie zmniejszyła się liczba recept wystawianych przez zajmujące się tym firmy. MZ konsekwentnie twierdzi, że towarzyszące temu procesowi problemy, sygnalizowane m.in. przez lekarzy, są wyolbrzymiane. Ci jednak twierdzą, że przepisy nadal można z powodzeniem obchodzić, a ograniczenia uderzają głównie w pacjentów, ponieważ nowe zasady nie działają tak, jak powinny.
Rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz poinformował jednak w poniedziałek o możliwej karencji w stosowaniu nowych przepisów. W przypadku uzasadnionych problemów lecznice będą mogły uzyskać zgodę o tymczasowe zwolnienie z nowych zasad - wstępnie do końca sierpnia.
Polecamy także:
Prosimy o stonowanie emocji – resort zdrowia odnosi się do pozwu OZZL
Zastępczyni redaktor naczelnej; specjalizuje się w tematach związanych z prawem medycznym i procesem legislacyjnym, szczególnie zainteresowana psychiatrią. Wcześniej dziennikarka i redaktorka w Dzienniku Gazecie Prawnej oraz Polskiej Agencji Prasowej. Kontakt: agata.szczepanska@cowzdrowiu.pl