Autor : Aleksandra Kurowska
2020-09-03 16:58
- Strategia została ułożona bez konsultacji z nami, wpadały do nas poszczególne informacje, ale nikt nas nie zapraszał do rozmów. Byłem wczoraj na wizycie domowej u pacjenta z Alzhaimerem z gorączką, musiałem być zapakowany jak kosmita, całe pakowanie się w kombinezon plus wejście do pacjenta, zdjęcie kombinezonu… to jest wyprawa, to wszystko trwa, procedury zostaną wydłużone. Na pewno nie skorzystają na tym pacjenci przewlekle chorzy - mówi naszej redakcji Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego.
Aleksandra Kurowska: Wiemy już jaką ma mieć strategię MZ w dalszej walce z koronawirusem. Jak ją Pan ocenia? Spełniły się obawy lekarzy rodzinnych?
Jacek Krajewski: Mieliśmy przecieki, że strategia przerzuca na nas obowiązki, które do tej pory były podzielone między sanepid, zakaźników i pogotowie. Poinformowano nas, że sanepid już nawet nie „jedzie na oparach”, jest już wyczerpany, co tak naprawdę wiadomo było już kilka miesięcy temu. To wtedy należało usiąść i przemyśleć, w jaki sposób optymalnie zabezpieczyć interesy pacjenta i lekarza.
Dziś minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział, że z infekcją pacjenci w pierwszej kolejności trafią do POZ, czyli pod opiekę lekarza rodzinnego i podobnie ma być w przypadku COVID. Opieka ma się zaczynać się od teleporady, ale jeżeli będą się objawy przedłużały bądź nasilały, to wtedy lekarz POZ ma zbadać pacjenta i podjąć ewentualnie decyzję o skierowaniu na badanie w kierunku COVID. Przy wyniku ujemnym wraca pod opiekę POZ, przy dodatnim kierowany jest na tzw. ścieżkę zakaźną.
Co to w praktyce oznacza? W tej chwili większością rzeczy, które robili pracownicy sanepidu, zostanie obarczony POZ. Równocześnie to właśnie teraz zaczyna się okres największej zgłaszalności pacjentów, najcięższy czas dla POZ, najwięcej przypadków infekcyjnych przypada właśnie w okresie od września do połowy grudnia jeśli chodzi o statystyki coroczne.
Jak pogodzicie to z dotychczasową pracą?
Przyjmujemy średnio 600 tys. pacjentów dziennie, dla okresu jesienno-zimowego udzielamy nawet ok. 800-900 tys. porad dziennie. Resort zdrowia uważa, że mamy jeszcze jakieś wolne rezerwy, jakieś moce przerobowe i jesteśmy w stanie to wszystko „wziąć na klatę”.
Z prezentacji MZ można wysnuć takie wnioski…
W standardzie, który się szykuje ustalono, że podstawowe działanie wygląda następująco: wszystkie teleporady, które są udzielane osobom z infekcjami ustalają pewne informacje. Jeżeli w wywiadzie wychodzi, że infekcja jest lekka, to leczymy objawowo. Przy kolejnym telefonie, jeśli pacjent się poprawia, to zostaje na teleporadzie. Jednak wszystkich pacjentów, którzy zdradzają cięższe objawy, podejrzenie COVID-19 musimy badać osobiście. To badanie osobiste jest dopiero przepustką do tego, aby u pacjenta wykonać test. Kiedy otrzymamy wynik ujemny, to pacjent do nas wraca. Na ten moment nie ma gotowego systemu, który by z poziomu naszej aplikacji wysyłał do NFZ informacje o tym, że pacjent jest zakażony. Jeszcze co najmniej 4 tygodnie będzie trwało stworzenie takiego systemu. Jeżeli pacjent jest dodatni, to wykonujemy teleporady, w przypadku pogorszenia – kierujemy do szpitala, modelowo dzieje się to po zbadaniu osobistym, przypominam jest to pacjent o dodatnim wyniku testu na koronawirusa.
Do tej pory opiekowaliśmy się milionami pacjentów, nie tylko infekcyjnych, ale także tych borykających się z innymi chorobami, teraz dołączają do nich pacjenci COVIDowi.
Czego się obawiacie, poza przeciążeniem pracą?
Efekt tego będzie taki, że przy tak dużej zachorowalności, przy dużym gronie pacjentów infekcyjnych, będziemy musieli przyjąć tych pacjentów z ryzykiem, że ktoś jest COVID-dodatni. Trzeba to będzie rozplanować czasowo, a więc trzeba będzie pacjentów przewlekłych i infekcyjnych rozdzielić – przypominam, że teraz szczepimy osoby zdrowe, bilansujemy dzieci. Pomijając środki ochrony indywidualnej, które będą szły jak woda, to jeszcze musimy dezynfekować ścieżki drogi pacjenta, wietrzyć pomieszczenia.
Czyli by spełnić wymogi sanitarne, musicie już teraz mieć więcej czasu na pacjenta przyjmowanego stacjonarnie? Jaki może być efekt dla pacjentów niekoronawirusowych?
Zmniejszy się dostępność do nas, bo ci infekcyjni pacjenci będą przyjmowani znaczeni dłużej niż dotychczas. Poza tym wielu lekarzy POZ ukończyło już 60 rok życia, POZ to jest dość stara populacja lekarzy, którzy mają różne choroby, są w grupie zwiększonego ryzyka ciężkiego przechodzenia COVID. W tej chwili takie osoby zaczęły brać urlopy. Zmniejszy się liczba personelu, także pielęgniarek, który boi się powikłań. Medycy zaczną odchodzić na urlopy , emerytury, których jeszcze nie brali. Nie dostaliśmy żadnych narzędzi, żeby temu przeciwdziałać.
Miejmy nadzieję, że POZ-y nie staną się ogniskami zakażeń. Choć i tak lekarze teraz nie wiedzą, czy pacjent jest zakażony, czy nie. Ale komunikaty były dotychczas takie, że jeśli jest podejrzenie, powinno się od razu zgłaszać do sanepidu lub na oddział zakaźny.
Musimy ustrzec się przed transmisją między pacjentami, ale także między nami. Jeśli się zarazimy, to wiadomo – idziemy do izolacji i placówka POZ zostaje zamknięta, nikt nie może skorzystać z pomocy.
Musicie dostosować się do nowych warunków…
Większość placówek to miejsca z jednym korytarzem, jednym wejściem, dwoma gabinetami, gdzie nie ma izolatki, filtru, śluzy. Brzmi to przerażająco. Naszym zdaniem jest to działanie nieodpowiedzialne. Może się zdarzyć, że w POZ będziemy mieli ogniska zakażeń, miejsca, z których wyniesie się zakażenie. Bardzo nas to bulwersuje.
Mieliście okazję zabrać w tej sprawie głos?
Strategia została ułożona bez konsultacji z nami, wpadały do nas poszczególne informacje, ale nikt nas nie zapraszał do rozmów. Byłem wczoraj na wizycie domowej u pacjenta z Alzheimerem z gorączką, musiałem być zapakowany jak kosmita, całe pakowanie się w kombinezon plus wejście do pacjenta, zdjęcie kombinezonu… to jest wyprawa, to wszystko trwa, procedury zostaną wydłużone. Na pewno nie skorzystają na tym pacjenci przewlekle chorzy. Zorganizowane jest to fatalnie. Jest to bardzo ryzykowna strategia na walkę z wirusem. Obawiam się, że to może być jedna z najgorszych decyzji nowego ministra.
Czytaj więcej:
Adam Niedzielski o strategii walki z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2
Mapy potrzeb zdrowotnych: będą zmiany. Co zawiodło?
Gabinety lekarzy POZ nie dla pacjentów z COVID-19?
Koronawirus – czy bagatelizują zagrożenie we wrocławskim pogotowiu?
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych oraz Polskiej Izby Ubezpieczeń. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl