Autor : Anna Rokicińska
2021-08-17 11:28
Ratownicy medyczni ogłosili zbiórkę publiczną na pomoc prawną dla swoich zwolnionych kolegów ze związku zawodowego. Chodzi o 3 pracowników Wojewódzkiej Stacji w Przemyślu. - Ratowali życie innych, a teraz zostali bez pracy – napisali w mediach społecznościowych. - Skierujemy sprawę do sądu – powiedział nam jeden ze zwolnionych Jakub Boczar z Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Służby Zdrowia. - To jest próba zastraszenia związkowców tak, żeby przestali działać i by inni pracownicy zaczęli się bać. Atmosfera w WSPR jest fatalna – dodaje.
Trzech zwolnionych to m.in. samotny tata wychowujący dziecko oraz ojciec trójki dzieci, któremu lada chwila ma urodzić się kolejne. Było to jedyne źródło ich utrzymania. - Moi drodzy, wesprzyjmy razem ratowników medycznych Jakuba, Grześka oraz Jacka z WSPR Przemyśl. Po ostatnim spotkaniu z dyrekcją, nasi koledzy dostali wypowiedzenia dyscyplinarne tracąc tym samym jedyne źródła utrzymania. Powodem sporu są płace ratowników i nierówne traktowanie naszej grupy zawodowej. Dodajmy, że nadal działają w związkach zawodowych i walczą o godny byt naszego środowiska. Teraz czeka ich długa i kosztowna droga sądowa – piszą inicjatorzy zbiórki.
Jakie powody zwolnienia podaje pracodawca?
- My nie wiemy dokładnie, co się stało, że zostaliśmy zwolnieni. Wczoraj myśleliśmy, że spotkamy się z dyrekcją, by porozmawiać o porozumieniu. Wręczono nam jednak wypowiedzenia – relacjonuje nam Boczar. - Jesteśmy chronionymi przedstawicielami związków zawodowych i chyba to boli pana dyrektora – dodaje.
Jak czytamy w piśmie dostarczonym związkowcom, powodem zwolnienia z pracy jest „ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych, naruszenie interesów pracodawcy, której jest zawinione przez pracownika”. Na czym to naruszenie miało polegać? Na „próbie wymuszenia na pracodawcy podwyżek dla pracowników i zastraszenie dezorganizacją pracy poprzez nieobsadzenie Zespołów Ratownictwa Medycznego w dniach kolejnych, co znajduje odzwierciedlenie w protokole z dnia 22 lipca 2021 r. podpisanym przez pracownika” - pisze dyrektor placówki Rafał Kijanka. Pracodawca zarzuca także trzem zwolnionym „organizowanie nielegalnego protestu i nakłanianie do niego” innych ratowników, „nieprzestrzeganie zasad współżycia społecznego w zakładzie pracy, „udział w zmowie przeciwko pracodawcy”, „dezorganizację pracodawcy”. W piśmie jest szereg zarzutów, które brzmią dość kuriozalnie biorąc pod uwagę ustawę o związkach zawodowych. W działalność związkową wpisana jest wszakże możliwość organizowania protestów czy strajku.
Co na to związkowcy?
- Nie mieliśmy możliwości zastraszyć pana dyrektora. Jedyne o czym rozmawialiśmy, to równe traktowanie. Chodzi o wyrównanie nam pensji do takiego samego poziomu, jak w stacji wojewódzkiej w Rzeszowie. Chcieliśmy być traktowani za tę samą prace tak samo – mówi nam zwolniony.
„Przedmiotem sporu jest zarządzenie Pana Dyrektora zgodnie z którym siatkę płac ma regulować tabela UoUMW. Pomimo zapewnień ze strony dyrekcji że w sytuacji kiedy dyrekcja WSPR Rzeszów ustali wynagrodzenie- w drodze porozumienia z tamtejszymi organizacjami związkowymi - zasadnicze na poziomie 4,2 tys. brutto zrobi tak samo Pan Dyrektor wycofał się z tej obietnicy twierdząc że nic takiego nie mówił na spotkaniu z przedstawicielami organizacji związkowych działających na terenie WSPRM Przemyśl. Pomimo jednoznacznego stanowiska Ministerstwa Zdrowia że postanowienia kodeksu pracy muszą być respektowane, nasi koledzy ponoszą konsekwencje braku zgody na łamanie prawa. W WSPR Przemyśl działaj trzy organizacje związkowe zrzeszające ratowników. Wypowiedzenia dostali przewodniczący i członek tylko dwóch. Trzeci związek, ten który był za podpisaniem porozumienia z minimalnymi wynagrodzeniami (wg. tbl. z UoUMW) najwidoczniej działa wraz z dyrekcją. Jedyny słuszny... nie dostał nikt wypowiedzenia. Skoro nie protestowali i zgodzili się na jak to określono "najlepszą propozycję"...czyli minimalną z ustawy. Przypadek?” - pyta retorycznie Ogólnopolski Związek zawodowy Ratowników Medycznych.
Ludzie się boją
Nic więc dziwnego, że pracujące w stacji w Przemyślu osoby się boją. - Ludzie nawet jeśli są chorzy, boją się iść na zwolnienie, bo dyrekcja będzie to odczytywała, jako formę protestu. Mam kolegę, który dostał od lekarza L4, ale na nie nie poszedł. Jeśli będzie wykonywał swoje obowiązki, grożą mu poważne skutki zdrowotne. Oprócz tego strachu jest też zdenerwowanie – powiedział Boczar. - My nie jesteśmy tylko związkowcami. My jesteśmy doświadczonymi ratownikami. Kim teraz dyrektor obsadzi te zespoły skoro zwolnił 3 ludzi, a narzekał na sabotowanie obsady? Kto mu przyjdzie pracować w takiej atmosferze – pyta retorycznie drugi zwolniony, Jacek Haloszka ze OZZRM. - Chcieliśmy podziękować za inicjatywę zbiórki na pomoc prawną dla nas. Dobrze czuć wsparcie – dodaje Boczar.
Zrzutka potrwa jeszcze 44 dni. Link do niej można znaleźć tutaj.
Dodajmy, że w sprawie zwolnień wysłaliśmy też pytania do dyrekcji stacji w Przemyślu. Czekamy na odpowiedź.
Aktualizacja:
Otrzymaliśmy oświadczenie dyrekcji.
Zwolnieni ratownicy z Przemyśla – dyrekcja chce powiadomić prokuraturę
Polecamy także:
Jak ratownicy medyczni wyszli na podwyżkach płacy minimalnej?
Dobowy bilans COVID-19: 221 nowych zakażeń, 7 zgonów