Autor : Agata Szczepańska
2024-02-01 07:18
Dane policji dotyczące prób oraz śmierci samobójczych nie dają nam pełnego obrazu sytuacji; rejestrowane są tylko te przypadki, o których zostały powiadomione organy ścigania. Według Światowej Organizacji Zdrowia na każdą odnotowaną w oficjalnych rejestrach śmierć samobójczą młodej osoby przypada od 100 do 200 prób - mówi w rozmowie z CowZdrowiu.pl dr Aleksandra Lewandowska, konsultantka krajowa ds. psychiatrii dzieci i młodzieży. Apeluje przy tym, by do statystyk podchodzić ostrożnie.
Agata Szczepańska, CowZdrowiu.pl: Niedawno jedna z organizacji pozarządowych podawała niepokojące dane na temat liczby samobójstw wśród dzieci i młodzieży. Czy rzeczywiście liczba tych przypadków rośnie? I co jest ich najczęstszą przyczyną?
Dr Aleksandra Lewandowska: Byłabym ostrożna w dobieraniu słów, bo niepokojące nagłówki, o tym, że mamy dramatyczny wzrost zachowań samobójczych nie są od końca prawdziwe. Tak naprawdę po raz pierwszy od 2020 roku nie mamy dramatycznego wzrostu. W porównaniu z ubiegłym rokiem dane są bardzo porównywalne. Liczba zachowań samobójczych wzrosła o 2 proc., czyli de facto utrzymuje się na tym samym poziomie, co w ubiegłym roku.
To, co jest dla nas bardzo ważną informacją, to liczba dokonanych samobójstw i tutaj odnotowano spadek. Natomiast trzeba pamiętać, że nie są to jeszcze dane, które w pełni obejmują cały rok, bo takich Komenda Główna Policji jeszcze nie ma. Ponadto należy pamiętać, że dane Komendy Głównej Policji pokazują nam tylko te próby oraz śmierci samobójcze, o których zostały powiadomione organy ścigania. Według Światowej Organizacji Zdrowia na każdą odnotowaną w oficjalnych rejestrach śmierć samobójczą młodej osoby przypada od 100 do 200 prób.
Dla nas fakt, że nie odnotowujemy wzrostu, jest ważną informacją, bo pokazuje wyraźnie, że działania, które prowadzimy z całym zaangażowaniem specjalistów pracujących w ochronie zdrowia i organizacji pozarządowych, przynoszą efekty. Oczywiście celem jest spadek liczby zachowań samobójczych i dokonanych samobójstw, bo tak jak powiedziałam, statystyki są nadal niepokojące, ale to jest pierwszy krok ku zmianie.
Do systemu mają trafić te dodatkowe 3 mld zł, z których część ma być przeznaczona na psychiatrię dziecięcą. Na co Pani zdaniem powinny być wydane?
Przede wszystkim na inwestycje w infrastrukturę i na wsparcie podmiotów, które funkcjonują w obszarze psychiatrii wieku rozwojowego, również jeśli chodzi o wyposażenie czy zakup narzędzi diagnostycznych.
Część podmiotów jest gotowa, żeby zakupić sprzęt do przezczaszkowej stymulacji magnetycznej z neuronawigacją. Takie wsparcie jest nam potrzebne, ponieważ – choć mamy znaczący wzrost w zakresie finansowania świadczeń gwarantowanych, które są realizowane w ramach umów z Narodowym Funduszem Zdrowia – to są pieniądze, które pokrywają koszt udzielania tych świadczeń. Natomiast absolutnie wszystkie jednostki mają problem z tym, żeby zdobyć pieniądze na remonty czy inwestycje.
Jako konsultant krajowa, przez te dwa lata mojej kadencji starałam się poznać problemy od środka, więc wizytowałam placówki zarówno stacjonarne, oddziały dzienne jak i podmioty świadczące opiekę ambulatoryjną i wiem, jaka jest skala potrzeb i z jakimi problemami one się mierzą. Niektóre oddziały wyglądają tak, jakbyśmy się przenieśli w czasie, do początku XX w. A to ma ogromne znaczenie, bo dla pacjentów to są często pobyty długoterminowe, od kilku tygodni nawet do kilkunastu miesięcy. Więc otoczenie i to, w jakich warunkach się leczy, w jakich jest prowadzona terapia, ma ogromne znaczenie i dla pacjentów, i dla zespołów, które w tych miejscach pracują.
Więcej na ten temat: Psychiatria: cieszy duże zainteresowanie miejscami specjalizacyjnymi
Niedawno rozmawiałam z Łukaszem Jankowskim, prezesem NRL, opowiadał mi o rozmowie z jednym z ordynatorów, który mówił, że najmłodsza specjalistka na oddziale psychiatrii dziecięcej ma 58 lat, a wszystkie specjalizantki natychmiast odchodzą po ukończeniu szkolenia.
Dla mnie to są cały czas żywe i trudne emocjonalnie tematy. Sięgam pamięcią do początków mojej specjalizacji, a dwudziesty rok pracuję z zawodzie, wtedy mówiliśmy o podobnych problemach – trudnościach we współpracy międzyresortowej, marginalizowaniu psychiatrii dziecięcej. Na szczęście to się zmienia, tak jak cały obszar związany ze zdrowiem psychicznym. My jako środowisko od wielu lat zwracaliśmy uwagę na potrzeby w tym zakresie, na wzrost liczby pacjentów dziecięcych, szczególnie młodzieżowych, wymagających specjalistycznej opieki. Kwestia przeciążonych oddziałów, głównie w okresach roku szkolnego, nie jest związana tylko z pandemią i lockdownami, to jest temat, który znacznie wcześniej był obecny w naszej rzeczywistości zawodowej.
Mam wrażenie, że w rozmowie o nowym modelu psychiatrii dzieci i młodzieży koncentrujemy się przede wszystkim na pracy środowiskowej, podkreślając, że wiele zaburzeń można leczyć bez udziału farmakoterapii czy szpitala. To oczywiście prawda, ale nie oznacza to przecież, że młodzi ludzie nie mają poważniejszych zaburzeń. Mniej o nich mówimy, ale przecież dzieci też borykają się ze schizofrenią czy chorobą afektywnie dwubiegunową?
Tak, choć jest to mniejszy odsetek naszych pacjentów. Ci pacjenci dzięki rozwojowi medycyny i możliwości wdrażania nowoczesnych form farmakoterapii, obecnie bardzo często są prowadzeni w opiece ambulatoryjnej, nie zawsze wymagają hospitalizacji stacjonarnej. W tych przypadkach niezwykle istotne jest ustabilizowanie zakłóconej biologii ośrodkowego układu nerwowego. I tu absolutnie farmakoterapia jest priorytetem. Natomiast bez oddziaływań psychospołecznych, wdrażanych równolegle, bez kompleksowej opieki, sama farmakoterapia nie będzie skuteczna. Niezwykle istotna jest psychoedukacja, przede wszystkim dotycząca samej diagnozy, ale również farmakoterapii: dlaczego wybieramy określony preparat, dlaczego tak ważna jest systematyczność w stosowaniu farmakoterapii, dlaczego tak niezwykle ważna jest współpraca z lekarzem prowadzącym. To, co jest dla nas jako psychiatrów dziecięcych i młodzieżowych wyzwaniem, to niewątpliwie kwestia dotycząca rejestracji preparatów, które są dostępne, ale bardzo często w charakterystyce produktu leczniczego w naszym kraju jest informacja, że zarejestrowane są powyżej 18. roku życia.
Więcej na ten temat: Psychiatria: CZP to musi być więcej niż leczenie - mówi Anna Depukat
To znaczy, że nie można tych leków stosować u młodszych pacjentów?
To jest złożone zjawisko, system opieki zdrowotnej wydaje się nierówno traktować pacjentów i ich problemy w zależności od grupy wiekowej. Pacjenci pediatryczni są wyraźnie dyskryminowani i niewiele zmieniła w tej kwestii regulacja pediatryczna Wspólnoty Europejskiej 1901/2006, dotycząca wymogu prowadzenia badań klinicznych wśród dzieci, gdyż nadal wiele leków nie posiada wystarczającej liczby badań w tej populacji i stosuje się je na zasadach off-label. Ma to szczególne znaczenie w przypadku zaburzeń psychicznych, które występują obecnie powszechnie w u dzieci i młodzieży. Warto podkreślić, że w naszym kraju większość leków stosowanych w psychiatrii dzieci i młodzieży nie ma niestety rejestracji poniżej 18 roku życia. Należy pamiętać, że jednocześnie ustawa o zawodzie lekarza i lekarza dentysty obliguje nas do leczenia pacjenta z należytą starannością i z użyciem najnowszych dostępnych metod leczniczych, a zatem możemy włączyć farmakoterapię off-label oczywiście po przeprowadzeniu psychoedukacji i uzyskaniu zgody przedstawiciela ustawowego, a jeśli pacjent ukończył lat 16, również jego zgoda jest wymagana.
A jak jest z refundacją tych terapii?
Jeśli chodzi o leki stosowane w naszym kraju w populacji pediatrycznej, to część ma już refundację w danym wskazaniu i walczymy o dalsze poszerzenie refundacji w tej grupie wiekowej. Jest otwartość ze strony resortu zdrowia i toczą się prace w tym obszarze. Pokładamy w tych pracach nadzieję jako środowisko specjalistów, ale też i pacjentów.
Jeśli chodzi o konkretne leki, to czekamy – biorąc pod uwagę rekomendacje, wskazania i efekty związane z opublikowanymi badaniami – na lek zawierający substancję czynną lurazydon w leczeniu epizodów depresji w przebiegu choroby afektywnej dwubiegunowej. W tej chwili na terenie Unii Europejskiej i w naszym kraju ta cząsteczka jest zarejestrowana w leczeniu schizofrenii, ale może być stosowana także w leczeniu epizodów depresji w przebiegu choroby afektywnej dwubiegunowej również u dzieci, bo przez FDA zarejestrowana jest w w/w wskazaniu od 10 roku życia.
Więcej na ten temat: Na temat samobójstw powinniśmy się odpowiedzialnie wypowiadać (wideo)
Wracając na koniec do tego, od czego zaczęłyśmy rozmowę, czyli zachowań samobójczych, na ile ich przyczynami są te choroby, o których rozmawialiśmy, a na ile kłopoty w domu, szkole, brak akceptacji, wyobcowanie i czynniki środowiskowe?
Tak naprawdę statystyki nie dają nam informacji, o tym co się dzieje z tymi dziećmi, z nastolatkami, podejmującymi zachowania samobójcze. Mówimy o czynnikach środowiskowych, ale nie mamy danych, ile z osób, które podjęły takie działanie, miało diagnozę zaburzenia psychicznego. Mając na uwadze doniesienia naukowe, szacuje się, że blisko 80-90 proc. aktów samobójczych podejmują osoby z zaburzeniami psychicznymi. Wśród nich największy udział przypisuje się w okresie adolescencji zaburzeniom nastroju, zwłaszcza objawom depresyjnym, ale również zaburzeniom związanych z gorszą kontrolą zachowań impulsywnych, wśród których wymienia się zwłaszcza zaburzenia zachowania i nadużywanie substancji psychoaktywnych i alkoholu, aczkolwiek prawie wszystkie współistniejące zaburzenia psychiczne zwiększają ryzyko działań samobójczych.
Polecamy także:
Psychiatria: w czasie roku szkolnego oddziały są przeciążone (podcast)
Zastępczyni redaktor naczelnej; specjalizuje się w tematach związanych z prawem medycznym i procesem legislacyjnym, szczególnie zainteresowana psychiatrią. Wcześniej dziennikarka i redaktorka w Dzienniku Gazecie Prawnej oraz Polskiej Agencji Prasowej. Kontakt: agata.szczepanska@cowzdrowiu.pl