Autor : Agata Szczepańska
2024-03-21 07:04
Optometrysta jako specjalista pierwszego kontaktu w przypadku chorób siatkówki? Za takim rozwiązaniem opowiadają się sami okuliści. Przedstawiciele tego nowo uregulowanego zawodu mogliby częściowo odciążyć lekarzy w opiece nad pacjentami zagrożonymi schorzeniami siatkówki. W leczeniu tych chorób dostępne są nowe leki, poprawiające komfort pacjentów, wciąż jednak mamy sporo do zrobienia w dziedzinie profilaktyki - zauważają eksperci.
O wprowadzenie optometrystów do publicznego systemu ochrony zdrowia od dawna apelują okuliści, podkreślając, że ich kompetencje mogą się znakomicie uzupełniać. Teraz, gdy ten zawód jest już ustawowo uregulowany (ustawą o niektórych zawodach medycznych, która wejdzie w życie 26 marca), nie ma ku temu przeszkód. Prof. Marek Rękas, konsultant krajowy w dziedzinie okulistyki, jest zdania, że mogliby oni pomóc w rozładowaniu kolejek do specjalistów, ponieważ są w stanie pomóc pacjentom w wielu sytuacjach - nie tylko w doborze okularów. Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski zapowiedział, że tak się stanie. - Na pewno jest to zmiana zasadna. Bardzo dobrze, że ten zawód jest. Ewidentnie można to wprowadzić, musimy uzgodnić, jak skonstruować ten system - podkreślił podczas Kongresu Wyzwań Zdrowotnych.
Jaka może być rola optometrystów, jeśli chodzi o profilaktykę chorób siatkówki? O tym rozmawiamy z Dominiką Olkowską, przewodniczącą Polskiego Towarzystwa Optometrii i Optyki.
Ekspertka zwraca uwagę, że na przykład w Irlandii, w Holandii czy w Szwecji pacjent pojawiający się u optometrysty ma wykonywane wszystkie niezbędne badania, optometrysta może wykonywać analizy przedniego i tylnego odcinka oka, a widząc odstępstwo od normy, skierować pacjenta do lekarza okulisty. Jej zdaniem potrzebne są programy screeningowe, którymi byliby objęci m.in. pacjenci chorzy na cukrzycę, o których może rozwinąć się cukrzycowy obrzęk plamki (DME).
- W Polsce mamy wielu pacjentów, którzy wiedzą, że mają cukrzycę, ale bardzo często nie wiedzą, że ta cukrzyca może dawać również powikłania na dnie oka, więc gdyby udało się stworzyć system, gdzie lekarze pierwszego kontaktu odsyłają takich pacjentów na badania przesiewowe do optometrysty, mogłoby to zdecydowanie przyśpieszyć diagnozę - przekonuje Dominika Olkowska. Wskazuje, że w Szwecji i Walii, gdzie takie programy funkcjonują, zmniejszyła się liczba pacjentów ze z retinopatią cukrzycową diagnozowaną na zaawansowanym etapie.
Przypominamy: Prof. M. Rękas: jakich zmian oczekują okuliści od minister zdrowia?
Do tej pory barierą, która w Polsce utrudniała wprowadzenie optometrystów do systemu, był przede wszystkim brak regulacji tego zawodu. - To jest pierwszy krok, ale jeżeli optometrysta nie znajdzie się w systemie Narodowego Funduszu Zdrowia, to nie zmieni się nic. (…) Pierwszym krokiem po wejściu w życiu ustawy powinno być włączenie optometrystów do kontraktowania przez NFZ, żeby stworzyć skoordynowany system przekierowywania pacjenta - apeluje Dominika Olkowska.
Za takim rozwiązaniem opowiada się również Maciej Karaszewski, wicedyrektor Departamentu Świadczeń Opieki Zdrowotnej NFZ. - Głównym wyzwaniem, jakie przed nami stoi, jest odpowiednio wczesna diagnostyka, a jednym z elementów, których w systemie opieki okulistycznej brakuje, są optometryści, którzy mogliby być takim „lekarzem pierwszego kontaktu” dla chorób siatkówki - ocenia.
NFZ popiera postulat wprowadzenia optometrystów do systemu finansowanego do środków publicznych, choć na razie - jak zastrzega Maciej Karaszewski - trudno mówić o szczegółach. Podobnie za wcześnie jest, by rozważać, w jaki konkretnie sposób zaangażować optometrystów w profilaktykę. - Najpierw wprowadźmy ich do systemu finansowania przez płatnika - ich porady i zadania, które mają przypisane. Gdy to zostanie zrobione, wtedy będziemy mogli popatrzeć, co optometryści mogliby zrobić w zakresie działań profilaktycznych z korzyścią dla pacjentów - wskazuje.
Jego zdaniem w działania profilaktyczne w zakresie chorób siatkówki można byłoby zaangażować również apteki. Należy to jednak doglądnie przemyśleć, zastanowić się, do jakich konkretnie grup najlepiej jest kierować działania i tak opracować ścieżkę pacjentów, by nie byli zostawieni sami sobie z wynikiem badania, ale wiedzieli, dokąd się dalej udać.
Obecnie osoby z chorobami siatkówki - AMD (zwyrodnienie plamki związane z wiekiem) oraz DME (cukrzycowy obrzęk plamki) leczone są w programie lekowym, który pod względem liczby pacjentów jest największym programem. Od niedawna jest w nim nowy lek, który pozwala zwiększyć odstępy pomiędzy podaniami kolejnych dawek. To ważne, ponieważ podaje się go w iniekcjach. Dla pacjentów to dość uciążliwa procedura. Jak jednak przekonuje dr hab. Sławomir Teper ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, jest ona bardzo bezpieczna i dobrze znieczulona.
- Dotąd trzeba było iniekcje podawać nieco częściej. Teraz mamy nowy lek, najnowszy, jaki w tej chwili jest dostępny, dzięki któremu możemy podawać go raz na cztery miesiące, być może będzie tak w przyszłości, że nawet co pięć miesięcy. Wiemy, że trwają także rozmowy na temat refundacji kolejnego leku, który również takie interwały będzie zapewniał - mówi.
Zastrzyki podawane do gałki ocznej niekiedy - bardzo rzadko - mogą powodować pewne powikłania. Każda iniekcja jest w pewnym sensie czynnikiem ryzyka, więc im rzadziej będą one je wykonywane, tym lepiej.
Przypominamy: Okulistyka: jakie zmiany przyniósł zeszły rok?
Czy kolejne etapy rozwoju tych technologii pozwolą na opracowanie innych dróg podawania leków, czy raczej będą zmierzać w kierunku jeszcze rzadszych podań? - Problem z okiem jest taki, że wiele substancji z dużym trudem penetruje wnętrze gałki ocznej i pomimo tego, że od lat trwają próby stworzenia leku, który będzie miał stężenie terapeutyczne w kroplach, również w obrębie ciała szklistego, to w przypadku inhibitorów to się na razie nie udaje - wyjaśnia ekspert.
- Są takie projekty, że być może będziemy mogli wszczepić pojemnik, do którego będziemy mogli dokładać lek, czyli rodzaj takiego rezerwuaru, z którego będzie się na bieżąco uwalniał lek. I rzeczywiście takie badania trwają, chociaż w tym wypadku wydaje się, że sama procedura jest dość dużą ingerencją w oko i podejrzewam, że chyba ja wolałbym iniekcję, niż mieć tego typu rezerwuar. Natomiast kwestia kropli dotąd się nie powiodła. (…) Bardziej spodziewamy się, że być może będą leki, które będą działać jeszcze dłużej. Teoretycznie jest też możliwe, że pojawią się leki, które będą modyfikować nam coś delikatnie genetycznie, co oznacza, że te białka, których potrzebujemy żeby walczyć z chorobą, będą wytwarzane bezpośrednio w samym oku. I takie badania również są prowadzone, więc kto wie - podsumowuje.
Polecamy także:
Nowe możliwości leczenia chorób siatkówki? Zidentyfikowano 9 białek
Zastępczyni redaktor naczelnej; specjalizuje się w tematach związanych z prawem medycznym i procesem legislacyjnym, szczególnie zainteresowana psychiatrią. Wcześniej dziennikarka i redaktorka w Dzienniku Gazecie Prawnej oraz Polskiej Agencji Prasowej. Kontakt: agata.szczepanska@cowzdrowiu.pl
//