Autor : Aleksandra Mroczek
2020-10-15 15:22
Na liście czerwonych powiatów widnieje m.in. podwarszawski powiat otwocki. Pomimo dynamicznie rozwijającego się przyrostu zachorowań w powiecie nadal ma miejsce wiele trudnych do zrozumienia i kuriozalnych sytuacji, także podczas diagnozowania zakażenia. O tym jak wygląda kwestia wykonania testu na terenie powiatu otwockiego, opowiadają naszej redakcji pacjentki, które otrzymały skierowanie na wymaz.
Jak przebiega testowanie na obecność COVID-19?
Dominika, mieszkanka powiatu, została wczoraj skierowana przez lekarza POZ na test z powodu występowania symptomów, sugerujących koronawirusa. – Lekarka pierwszego kontaktu po wystawieniu skierowania poinformowała mnie o tym, gdzie mam się udać następnego dnia rano, aby przeprowadzić test – mówi Dominika. Punkt pobrań, do którego skierowano kobietę to Powiatowe Centrum Zdrowia przy ulicy Batorego w Otwocku.
- Stałam w kolejce, która nie była dobrze oznakowana. Brakowało tabliczek, jasnych informacji pod tytułem: to jest kolejka do testowania na COVID. Podchodziły do nas osoby, które szukały kolejki do diagnostyki RTG, pytały się, kto jest ostatni, gdzie powinny stanąć – wspomina dzisiejszy poranek Dominika. Mówi także o tym, że pacjenci nie zachowywali w dużej mierze zasad sanitarno-epidemiologicznych, chociażby dystansu społecznego, były także próby „wepchnięcia” się do kolejki.
- Przede mną było 10 osób, a jednak stałam w kolejce godzinę, ponieważ nie poinformowano nas, że należy mieć ze sobą już wypełnioną kartkę z takimi danymi jak: numerem PESEL, imieniem i nazwiskiem. Każdy musiał wypisać karteczkę, czego na początku nie wiedzieliśmy, więc kilka pierwszych osób spisywało dane przy okienku. To one, a nie personel, ani nie tabliczka powiadomiły nas o konieczności posiadania takowej. Reszta z nas wypisała karteczki na kolanie, poszło sprawniej – dodaje Dominika. Wydawałoby się więc, że skoro tak skrupulatnie notowane są osoby zgłaszające się na test, to ich tożsamość jest również weryfikowana. Jednakże nic bardziej mylnego – kobiety nie poproszono o okazanie żadnych dokumentów. Co do samego procesu testowania? – Moim zdaniem test był wykonany niedokładnie, pałeczka nie dotknęła tylnej ściany gardła, nie zostałam poinformowana o metodzie. O to, kiedy będą wyniki musiałam się sama zapytać. Nawet „dzień dobry” mi nie odpowiedziano – opowiada mieszkanka czerwonego powiatu.
„Po prostu brakuje jasnego opisu procedury”
Podobny chaos organizacyjny wspomina Halina, mieszkanka czerwonego powiatu, która skierowanie na badanie uzyskała w poniedziałek. - Denerwujące było to, że nie mogłam znaleźć numeru telefonu, maila, czy jakiegokolwiek innego kontaktu do tego punktu. Takich informacji nie znalazłam również w Internecie. W końcu zadzwoniłam do szpitala przy ulicy Batorego, nawet nie wiedziałam, czy dzwonię w dobre miejsce – komentuje kobieta. Chciała się skontaktować z placówką, ponieważ od lekarki POZ uzyskała informacje o tym, że punkt pobrań kończy pracę o godzinie 11, ale z powodu wielu nowych przypadków zakażenia „możliwe, że przedłużyli” jego pracę. - Na stronie jest info, że ten punkt to drive-thru, podczas gdy stoi się w kolejce w deszczu i na zimnie. Powinno się o tym informować wcześniej, żeby pacjenci byli przygotowani, lepiej się ubrali, wzięli parasolki - dodaje kobieta.
Pani Halina także opowiedziała nam o tym, że niektórzy czekający w kolejce oraz inne osoby, przebywające na terenie szpitala nie stosowały się do zasady dystansu społecznego. – Spodziewałam się, że na ziemi będą oznaczenia, gdzie mogę stać, żeby zachować odpowiedni odstęp od osoby przede mną, nic takiego nie było. Nie było wyraźnego oznaczenia, gdzie odbywają się wymazy, powinna być duża tablica czy strzałka tuż przy wejściu na teren szpitala, czegoś takiego nie ma, jest tylko kartka informująca, o numerze budynku w którym wykonywane są wymazy, co może przysporzyć wielu problemów, bo nie wszyscy się w tym orientują – dodaje.
Relatywnie krótkie kolejki do punktu pobrań
Kobieta poinformowała nas także o powodzie kolejki do mobilnego punktu w powiecie sąsiadującym ze stolicą: - Ludzie przyjeżdżają do Otwocka się wymazać, bo w Warszawie są zapisy na badanie na 20 października! - powiedziała.
Pytana o ogólne odczucia Halina odpowiada: - Boli mnie jedna kwestia – po prostu brakuje jasnego opisu procedury. Jesteśmy całkiem nieprzygotowani na obecną sytuację.
Czytaj więcej:
Mycie rąk to podstawa w walce z koronawirusem
Pracodawcy RP proponują zmiany w funkcjonowaniu opieki zdrowotnej
COVID-19 w Polsce: Jak diagnozować zakażenie? [AKTUALIZACJA]
Politycy rządzący krytykują lekarzy, a ci odpierają zarzuty
Pierwszy na świecie przypadek zgonu po reinfekcji SARS-CoV-2