Autor : Katarzyna Lisowska
2021-10-15 12:01
W ostatnich latach pojawiło się wiele nowych leków stosowanych w terapii chorób reumatologicznych, które sukcesywnie są wdrażane w Polsce. Ich dostępność jest jednak ograniczona bardzo rygorystycznymi kryteriami kwalifikacji, stąd populacja chorych, która może z nich korzystać jest „szczupła”. Problem stanowi też opóźniona diagnostyka zapalnych chorób reumatologicznych – mówi prof. Brygida Kwiatkowska, konsultant krajową w dziedzinie reumatologii.
Profesor Kwiatkowska przyznaje, że w dziedzinie reumatologii jest kilka newralgicznych punktów, które trzeba zmienić, by pacjenci byli lepiej zaopiekowani i skuteczniej leczeni. - Po pierwsze potrzebne są zmiany organizacyjne, które doprowadziłyby do udostępnienia tzw. szybkiej i kompleksowej ścieżki wczesnych rozpoznań zapalnych chorób reumatycznych. Na wzór tego co zrobiono w kardiologii, gdzie zawały są priorytetowo traktowane, a przez to pacjenci nie czekają w kolejkach z innymi chorymi. Podobnie wygląda to też w przypadku udarów, gdzie również jest taka szybka interwencja – mówi prof. Kwiatkowska, zastępca dyrektora ds. klinicznych Narodowego Instytutu Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji w Warszawie i kierownik Kliniki Wczesnego Zapalenia Stawów w NIGRiR.
Ci pacjenci nie mogą czekać
W reumatologii jest też potrzeba wydzielenia pacjentów, którzy nie mogą czekać miesiącami w kolejce na przyjęcie do specjalisty. W sytuacji, gdy są cechy zapalnej choroby reumatycznej chory powinien wchodzić na osobną szybką ścieżkę. - To umożliwi wczesną diagnozę oraz szybkie objęcie opieką, zanim dojdzie do nieodwracalnych uszkodzeń stawów i narządów - wyjaśnia konsultant.
Profesor przygotowała projekt takiej kompleksowej opieki nad chorym ze wczesnym zapaleniem stawów, który został przedstawiony w poniedziałek (11 października) w trakcie debaty w Sejmie.
- Przewiduje on, że pacjenci będą trafiać do centrów - dobrych ośrodków reumatologicznych - gdzie zostaną zdiagnozowani, a następnie zostaną objęci leczeniem, które będzie prowadzone pod opieka tych ośrodków przez rok. Po tym czasie chorzy będą kierowani pod opiekę już ośrodków lokalnych, poradni w miejscu zamieszkania - tłumaczy prof. Kwiatkowska.
Jak wyjaśnia, wdrożenie takiej ścieżki jest bardzo ważne, bo obecnie zbyt późno chorzy są diagnozowani, co przekłada się na opóźnienie w leczeniu, jego skuteczność i możliwość osiągnięcia remisji.
Duży problem to brak kadr
Profesor przyznaje, że dużą trudnością w reformowaniu opieki reumatologicznej jest brak kadr w ochronie zdrowia. - Reumatolodzy to wysoko wykwalikowani specjaliści również internistycznie. Reumatologia bowiem wymaga szerokiego spektrum diagnostyki różnicowej w objawach początkowych pacjentów. I ten nasz potencjał jest dziś wykorzystywany niestety ze szkodą dla naszych pacjentów - mówi nasza rozmówczyni. Jak wyjaśnia, obecnie szereg ośrodków przekształca łózka w oddziałach reumatologicznych na potrzeby pacjentów internistycznych. - Kurcząca się baza łóżkowa przekłada się na możliwości hospitalizacji pacjentów na oddziałach reumatologicznych, a chorzy musza trafiać coraz częściej na inne oddziały, co z kolei przekłada się na możliwości otrzymania fachowej opieki - komentuje. Niestety w opinii profesor dzieje się tak, ponieważ choroby reumatologiczne w powszechnej świadomości nie są traktowane jako zagrażające życiu, a przez to są niejako bagatelizowane. - Zapomina się o tym, że w konsekwencji nieleczenia tych chorób toczy się proces zapalny, który wpływa na większe ryzyko nowotworów i zwiększone ryzyko powikłać sercowo- naczyniowych. A to już stanowi poważne zagrożenie dla życia - stwierdza konsultant krajowa.
Są też problemy z dostępem do leczenia
Kolejny problem z jakim mierzą się pacjenci reumatologiczni to szybka dostępność leczenia. - Chciałabym, żeby udało się nam zmienić kryteria włączenia do programu lekowego leczenia reumatoidalnego zapalenia stawów, gdzie nadal jest bardzo wysoka poprzeczka możliwości włączenia pacjenta. Chory musi mieć bardzo dużą aktywność choroby, żeby mógł otrzymać leczenie lekiem biologicznym celowanym syntetycznym. A dobrze by było, by w ślad za tym, jak jest w krajach europejskich, włączani byli do tej terapii pacjenci, którzy mają już średnią aktywność choroby- wyjaśnia.
Profesor zaznacza, że w ostatnim czasie faktycznie pojawiło się sporo nowych leków dla pacjentów reumatologicznych, ale w Polsce dostęp do nich ma stosunkowa niewielka populacja. Obecnie leczonych biologicznie w Europie jest ok. 20- 30 proc. takich chorych, w naszym kraju to 2- 3 proc. pacjentów, którzy dodatkowo są włączani do tych terapii późno. - W reumatoidalnym zapaleniu stawów np. po 8 latach trwania choroby pacjenci statystycznie zaczynają istnieć w programach lekowych. W Europie większość, bo aż ok. 70 proc. pacjentów wymagających takiego leczenia, otrzymuje je w pierwszym roku trwania choroby. A trzeba pamiętać, że jeżeli stawy są już zniszczone to żaden lek nie jest w stanie tego cofnąć - komentuje specjalistka.
Chorzy czekają na nowe leki
Prof. Kwiatkowska przyznaje, że tak jak w wielu dziedzinach, także w reumatologii dużym wyzwaniem jest wprowadzanie kolejnych nowych technologii. - W związku z tym, że w ostatnich latach weszła dość duża grupa leków biopodobnych - dotyczy to głównie etanerceptu i adalimumabu, dwóch leków, którymi najwięcej naszych pacjentów było leczonych, poczynione zostały znaczące oszczędności w nakładach na tę dziedzinę. Chciałabym, by te środki nie odchodziły z reumatologii, ale zostały przeznaczone na możliwość wdrożenia w tym obszarze nowych cząsteczek o innym mechanizmie działania, co umożliwi nam jeszcze lepszy dobór terapii dla pacjentów. Dzięki temu będą skuteczniej leczeni - zaznacza.
Dodaje, że oczekuje też wprowadzania nowych cząsteczek inhibitorów kinaz, szczególnie w tej grupie schorzeń, gdzie obecnie wachlarz możliwości terapeutycznych jest mniejszy. Za przykład podaje chorych ze sztywniejącym zapaleniem stawów, łuszczycowym zapaleniem stawów, czy z osiową spondyloartropatią.
Nasza rozmówczyni podkreśla, że ważne jest, by nowe technologie jak najszybciej były dostępne dla chorych, szczególnie tam, gdzie nie ma obecnie innych możliwości terapeutycznych. - Szeroki wachlarz leków pozwala nam na indywidualny dobór terapii. Trzeba pamiętać, że ta sama choroba może wymagać u różnych pacjentów całkowicie innego leczenia. I w tę stronę też idą rekomendacje międzynarodowe, że potrzebna jest szeroka dostępność leków, tak, aby lekarz miał możliwość zamiany leków, jeżeli obserwuje, że dotychczasowy nie jest lub przestał być skuteczny - przekonuje i podkreśla, że mimo rozwoju farmakoterapii i refundacji kolejnych cząsteczek, w reumatologii obecnie możemy skutecznie leczyć ok. 70 proc. pacjentów.
- Czyli 30 proc. chorych jeszcze nie osiąga poprawy, mimo dostępności różnego typu leków. I o możliwość skutecznego leczenia dla tej populacji musimy walczyć - wyjaśnia konsultant krajowym w dziedzinie reumatologii.
Nasza rozmówczyni zwraca uwagę, że obecnie w procesie refundacyjnym są leki z grupy inhibitorów IL-17, np. sekukinumab, skierowany do pacjentów z postacią nieradiograficzną spondyloartropatii (SpA). - To schorzenie, które klinicznie w przebiegu nie różni się od zesztywniającego zapalenia stawów kręgosłupa (ZZSK), gdzie lek już jest dostępny. Gremia międzynarodowe zalecają, by oba problemy traktować równoważnie w sensie postępowania terapeutycznego. My, póki co nie mamy możliwość stosowania inhibitorów IL-17 u chorych z nieradiograficzną spondyloartropatią. Mogą oni korzystać z dwóch innych substancji czynnych z grupy inhibitorów TNF alfa, ale w przypadku, gdy te nie przynoszą skutku, pozostają bez alternatywy. Inhibitory Il-17, takie jak sekukunumab są dla nich taką szansą nowej opcji terapeutycznej, o innym mechanizmie działania niż stosowane terapie, tym samym dają szanse na skuteczne leczenie, w przypadku niepowodzenia metod leczenia stosowanych wcześniej. I właśnie o taką możliwość stosowania w rożnych grupach chorych różnych leków wymiennie nam chodzi - podsumowuje prof. Kwiatkowska.
Czytaj też:
Z czym borykają się wchodzący w dorosłość pacjenci z hemofilią