Autor : Agata Szczepańska
2023-08-05 11:27
Złożenie zawiadomienia do prokuratury w związku z możliwością popełnienia przestępstwa przez ministra zdrowia Adama Niedzielskiego zapowiada Naczelna Izba Lekarska. Jednocześnie samorząd kieruje zawiadomienia do RPO, RPP i UODO. A jego szef pisze do premiera, informując, że lekarze nie mają zaufania do ministra i nie wyobrażają sobie z nim dalszej współpracy. Związkowcy natomiast planują protesty.
Chodzi o wpis na Twitterze/X, w którym minister napisał, że Piotr Pisula, były przewodniczący Porozumienia Rezydentów, obecnie działacz wielkopolskiej izby lekarskiej, który dzień wcześniej w TVN krytykował nowe zasady dotyczące wystawiania recept na leki psychotropowe, przepisał taki lek sobie.
Po tym wpisie w mediach rozpętała się burza. Ministrowi zarzucano ujawnienie danych wrażliwych, upublicznienie historii choroby, pytano też, na jakiej podstawie miał do nich dostęp.
- Lekarz opowiada w mediach, jakie problemy z wystawianiem recept na leki przeciwbólowe mają lekarze na jego oddziale. Minister zdrowia, niebędący lekarzem, w odwecie sprawdza, jakie leki i komu wystawia ten lekarz i oznajmia to na Twitterze, łamiąc tajemnice lekarską! Jak się Państwo czują w systemie w którym ministerstwo ujawnia publicznie dane medyczne osób które krytykują jego działania? – komentowała Naczelna Izba Lekarska. Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy podkreślał, że Ministerstwo Zdrowia nadużywa władzy i jawnie łamie konstytucję rozpowszechniając dane na temat obywateli. - Prawa pacjentów i lekarzy powinny być ponad jakąkolwiek grą polityczną. Czas to zrozumieć - przekonywał OZZL.
Resort zdrowia próbował tonować emocje, podkreślając, że nikt nie naruszył niczyjej prywatności i nie miał wglądu w dane wrażliwe. - Zauważyliśmy, że lekarz testował nasz system, ostatecznie wystawiając receptę na siebie. System zadziałał, a lekarz oskarżał MZ, że nie wystawił recepty – tłumaczyło ministerstwo na Twitterze.
To oczywiście emocji nie ostudziło. Pytano m.in. o to, kto "zauważył" i na jakiej podstawie przeglądał recepty. Podkreślano, że upubliczniania danych personalnych, niezanonimizowanych nie da się usprawiedliwić.
Ponieważ resort zdrowia w swoim wpisie pisał o "emocjonalnych komentarzach", Porozumienie Rezydentów postanowiło wytłumaczyć, skąd wynikają te „emocje”. - W momencie, gdy pod pretekstem walki z różnymi problemami uderzacie Państwo w lekarzy pracujących w publicznej ochronie zdrowia i ich pacjentów, a nie w źródła problemów, powstaje ogromny chaos i faktycznie kumulują się emocje. Emocje są jednak jedynie konsekwencją Państwa nietrafionych pomysłów, które narażają zdrowie i życie pacjentów. Skoro minister pisze publicznie, że sprawdził, jakie leki zostały wystawione przez konkretnego lekarza i podaje ich grupy, to mówimy o dość wrażliwych danych. Nie jest też ważnym, czy system zadziałał przy wystawianiu recepty przez lekarza „na siebie”. Ważne, że nie działał przy wystawianiu recept na pacjentów, którzy potrzebowali naszej pomocy - przekonywało PR.
OZZL: lekarze są od leczenia, nie liczenia
Po piątkowym wpisie ministra rezydenci uznali, że miarka się przebrała i zapowiedzieli, że będą protestować. - Lekceważenie lekarzy i pacjentów, limity na leczenie, bezprawne decyzje i upowszechnianie wrażliwych informacji na temat lekarzy, którzy krytykują MZ - to zbyt wiele. Szykujcie transparenty na jesień - zaapelowało Porozumienie Rezydentów.
W sobotę (5 lipca) NIL zapowiedziała złożenie zawiadomienia do prokuratury.
- Po analizie prawnej wpisów pana ministra Niedzielskiego na portalu Twitter/X informujemy, że NIL złoży w najbliższych dniach zawiadomienie do prokuratury w związku z możliwością popełnienia przestępstwa przez funkcjonariusza publicznego pana Adama Niedzielskiego. Jednocześnie kierujemy zawiadomienia do RPO, RPP i UODO – poinformował samorząd.
Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, skierował także list do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym poinformował, że środowisko lekarskie utraciło zaufanie do ministra Niedzielskiego, w związku z czym dalsza współpraca z nim jest niemożliwa. – Informację tę przekazuję do stosownego wykorzystania przez Pana Premiera – napisał Jankowski.
Limity dla lekarzy na e-recepty. RPO pyta o podstawę prawną
Od pewnego czasu widać, że minister zdrowia "idzie na zwarcie" ze środowiskiem lekarskim, nie przebierając w argumentach w obronie swoich pomysłów. Lekarzom krytykującym wprowadzenie limitów wystawianych recept (300 dziennie dla 80 pacjentów, wyłączając z tego leki refundowane), zarzucał, że bronią interesów lobbystów, którzy „nadają ton medialnej dyskusji, bo w rzeczywistości nie ma żadnych skarg od pacjentów”. OZZL wezwał resort do usunięcia wpisów godzących w dobre imię lekarzy, a wobec braku reakcji zdecydował się na złożenie pozwu o naruszenie dóbr osobistych.
Podobna dyskusja towarzyszy wprowadzeniu ograniczeń w przepisywaniu leków psychotropowych. Resort konsekwentnie twierdzi, że towarzyszące temu procesowi problemy, sygnalizowane m.in. przez lekarzy, są wyolbrzymiane.
Przypomnijmy, że zarówno wprowadzony na początku lipca limit 300 recept dziennie, jak i obowiązujące od 2 sierpnia zmienione rozporządzenie w sprawie środków odurzających, substancji psychotropowych, prekursorów kategorii 1 i preparatów zawierających te środki lub substancje, miały położyć kres nadużyciom związanym z wystawianiem recept na odległość i ukrócić działanie tzw. receptomatów. I według resortu to się udało - wyraźnie zmniejszyła się liczba recept wystawianych przez zajmujące się tym firmy. Lekarze jednak twierdzą, że przepisy nadal można z powodzeniem obchodzić, a ograniczenia uderzają głównie w pacjentów. Przewidują też, że wkrótce nasili się problem z tzw. marihuanomatami, ponieważ marihuana lecznicza jest coraz powszechniej przepisywana przez internet, tymczasem resort, wprowadzając ograniczenia, skupił się jedynie na lekach narkotycznych i psychotropowych, utrudniając życie przede wszystkim pacjentom psychiatrycznym oraz potrzebującym leków przeciwbólowych (np. onkologicznym).
Limity na wystawianie e-recept - nie cichną protesty
Zgodnie z nowymi przepisami recepta na objęte znowelizowanym rozporządzeniem preparaty (ich lista dostępna jest na stronie Centrum e-Zdrowia, choć jak twierdzą lekarze, jest ona niepełna) może być wystawiona po uprzednim dokonaniu przez lekarza weryfikacji za pośrednictwem systemu P1 lub po zebraniu wywiadu od pacjenta (wyłączając lekarza POZ, do którego zapisany jest pacjent). Recepta bez zbadania pacjenta, niezbędna do kontynuacji leczenia, może być wystawiona, jeżeli od ostatniego badania upłynęło nie więcej niż trzy miesiące. W praktyce oznacza to, że jeśli pacjent ma aktywne Internetowe Konto Pacjenta, czyli choćby raz się na nie zalogował, to weryfikacja jego recept musi zostać przeprowadzona w oparciu o dane zawarte w IKP, nie może to być bezpośredni wywiad. Tak wynika ze stanowiska resortu zdrowia.
Polecamy także:
300 recept na dzień? 301. od lekarzy dla szefa resortu zdrowia
Recepty przez internet. Czy i jakie regulacje są niezbędne? RAPORT
Zastępczyni redaktor naczelnej; specjalizuje się w tematach związanych z prawem medycznym i procesem legislacyjnym, szczególnie zainteresowana psychiatrią. Wcześniej dziennikarka i redaktorka w Dzienniku Gazecie Prawnej oraz Polskiej Agencji Prasowej. Kontakt: agata.szczepanska@cowzdrowiu.pl