Autor : Anna Jackowska
2022-06-22 12:16
Jarosław Kaczyński, który pełnił dotychczas funkcję wicepremiera ds. bezpieczeństwa, odszedł z rządu. Pozostaje jednak na stanowisku Prezesa PiS, a jako prezes niejednokrotnie zabierał głos o systemie ochrony zdrowia. Czy możliwość poświęcenia więcej czasu na kwestie partyjnie sprawi, że więcej uwagi Jarosława Kaczyńskiego zyska system ochrony zdrowia?
W 2019 r. w Opolu odbyła się konwencja PiS, której głównym tematem był system ochrony zdrowia. Przedstawiono wtedy tzw. "piątkę dla zdrowia", czyli między innymi wzrost nakładów na ochronę zdrowia, Fundusz Modernizacji Szpitali czy pakiet badań kontrolnych dla każdego Polaka.
Jeśli chodzi o wzrost nakładów na ochronę zdrowia, to z Monitora Finansowania Ochrony Zdrowia Federacji Przedsiębiorców Polskich niestety nie płyną pozytywne wnioski. Przede wszystkim rząd nie prezentuje wydatków na zdrowie kompleksowo, lecz umieszcza je w różnych pozycjach budżetu, co de facto utrudnia ich zsumowanie (w niektórych obszarach dane mogą się np. częściowo dublować), a tym samym - ułatwia rządzącym „żonglowanie” tymi danymi. Wciąż jest także problem z niedoszacowanymi wycenami świadczeń zdrowotnych. Dla przykładu, Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się transplantologii w Polsce. Niestety coraz więcej osób czeka na przeszczep, a liczba dawców maleje. Okazało się, że wycena procedur transplantacyjnych jest na poziomie z 2013 r.
Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się także, jak wygląda kwestia modernizacji szpitali, a konkretnie wykorzystanie wysokospecjalistycznej aparatury medycznej. Wnioski nie były zaskakujące - Izba wskazywała na ograniczony zakres umów z NFZ, słabą organizację, niedobór lekarzy i awaryjność urządzeń. W ostatnich latach dochodziło wielokrotnie do sytuacji, że środki publiczne były wydawane w sposób - delikatnie mówiąc - nieprzemyślany. Czasem sprzęt warty miliony złotych unieruchamiały awarie, a czasem... szczury. Natomiast sam projekt ustawy o modernizacji szpitalnictwa spotkał się z falą krytyki.
Program "Profilaktyka 40 Plus" działa od 1 lipca zeszłego roku i do tej pory skorzystało z niego zaledwie 600 tys. osób. Ministerstwo Zdrowia od dawna przyznawało, że liczyło na większe zainteresowanie Polaków i jest rozczarowane dotychczasową frekwencją. Dlatego… podjęto decyzję o jego przedłużeniu do końca roku i o uruchomieniu loterii z nagrodami do wygrania.
- Protestowaliśmy, protestujemy i protestować będziemy. Jesteśmy związkowcami, a naszą rolą jest przełamywanie barier - powiedziała Dorota Gardias, szefowa Forum Związków Zawodowych i wiceszefowa Rady Dialogu Społecznego, była przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, mówiąc o walce o wyższe wynagrodzenia dla pielęgniarek i położnych.
Lekarze popierają protest pielęgniarek i podkreślają, że wciąż oczekują na spełnienie postulatów przyjętych przez Krajowy Zjazd Lekarzy - czyli wzrostu współczynnika płac do trzech średnich krajowych dla lekarza specjalisty i dwóch średnich dla lekarza bez specjalizacji.
- Wiemy, że lekarze, pielęgniarki i inni pracownicy służby zdrowia muszą dobrze zarabiać. To jest dla nas oczywiste - zaznaczał Kaczyński w Opolu, dodawał jednak, że "należy odrzucić propozycję służby zdrowia jako kolejnego źródła budowy fortun" i podkreślał, że PiS nie pozwoli, by "ta sfera była sferą eksploatacji".
Wskazywał, że kwestia ochrony zdrowia to "element budowania polskiej wersji państwa dobrobytu". - Pełne kieszenie, nawet na poziomie niemieckim za kilkanaście lat czy za 20 lat to jeszcze nie państwo dobrobytu. Państwo dobrobytu to taka formacja, która zapewnia obywatelom w różnych dziedzinach, a służba zdrowia należy do tych absolutnie najważniejszych, odpowiedni poziom opieki, wsparcia - mówił i dodawał, że PiS nie ma zamiaru "likwidować czy zakazywać" sektora prywatnego w zdrowiu, ale "fundamentem ma być służba publiczna".
W historii wypowiedzi prezesa PiS zachowała się również obietnica dotycząca likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia. - To instytucja, która kompletnie się nie sprawdziła, dlatego należy ją rozwiązać - mówił w 2011 r. Według niego "stworzyła ona bardzo skomplikowane procedury kierowania służbą zdrowia" przez co "konsylia lekarskie zastanawiają się nie nad tym, jak leczyć, ale jak sfinansować leczenie". Program partii zakładał wtedy, by środki i pracowników ze zlikwidowanego NFZ przesunąć - dla placówek szczebla powiatowego i wojewódzkiego - do wojewodów, a dla placówek finansowanych centralnie - do resortu zdrowia.
Jednak w 2017 r. prezes PiS zmienił zdanie i zapowiedział przełożenie likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia na kolejną kadencję (czyli obecną, ale nic takiego się nie dzieje), a ówczesnemu ministrowi zdrowia Konstantemu Radziwiłłowi wytknął, że nic się nie zmieniło w kwestii kolejek do lekarzy i to tym należy się zająć w pierwszej kolejności.
Polecamy także:
Raport: Prawo w ochronie zdrowia. Jak je uchwalano w czasie pandemii?