Autor : Agata Szczepańska
2024-02-20 19:17
Tak dla „znaczonych” pieniędzy na podwyżki, dostosowania wynagrodzeń do kwalifikacji i podwyższania płac wraz z podnoszeniem tych kwalifikacji. Nie dla spłaszczenia siatki płacowej i wzrostu wynagrodzeń dla wybranych grup. Wśród przedstawicieli zawodów medycznych oraz pomocniczych nie ma pełnej zgody co do projektu nowelizacji ustawy wynagrodzeniowej, przygotowanej z inicjatywy pielęgniarek. - Nie będzie łatwo wypracować satysfakcjonujące rozwiązanie - oceniła minister zdrowia Izabela Leszczyna.
We wtorek (20 lutego) po raz pierwszy zebrała się podkomisja nadzwyczajna do rozpatrzenia obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Został on wniesiony do Sejmu jeszcze w poprzedniej kadencji przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych.
W posiedzeniu wzięli udział reprezentanci niemal wszystkich grup zawodowych pracujących w placówkach medycznych. Jak się okazuje, nie ma w tej sprawie jednomyślności.
- Jestem przekonana, że jakieś kompromisowe rozwiązanie wypracujemy - powiedziała minister zdrowia Izabela Leszczyna. – Kompromisowe, czyli pewnie takie, które wszystkich nie zadowoli, ale zwracam się o wspólną pracę nad rozwiązaniami prawdziwie systemowymi - dodała.
Jak poinformowała, szacowany koszt wprowadzenia tej ustawy w obecnym kształcie to ok. 9,5 mld zł rocznie.
Przypominamy: Min. Leszczyna ws. płac pielęgniarek: Wierzę w kompromis
Celem postulowanych przez środowisko zmian, jakie zostały zawarte w obywatelskim projekcie są nieustannie cztery główne punkty:
Podniesienie współczynników pracy dla 5 i 6 grupy zawodowej, co wpłynie na wzrost ich zarobków.
Powiązanie wynagrodzenia z faktycznie posiadanymi kwalifikacjami, a nie kwalifikacjami wymaganymi.
Gwarancja przekazywania środków na pokrycie wzrostu minimalnego wynagrodzenia określonego ustawą w ramach systemu świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych.
Zaliczenie każdej pielęgniarki i położnej do grupy o wyższym współczynniku od następnego miesiąca po udokumentowaniu uzyskanych przez nią kwalifikacji.
Dodatkowo projekt dzieli tabelę ze współczynnikami wynagrodzeń na dwie części: w części A umieszczono pracowników medycznych, w części B – pracowników działalności podstawowej. Przypomnijmy: współczynniki te służą do ustalania minimalnych płac, które wylicza się, mnożąc przez nie kwotę bazową, równą średniej krajowej. Poszczególnym grupom zawodowym są przypisane w tabeli określone współczynniki.
Przypominamy: Adekwatne do wykształcenia płace albo… tachografy dla pielęgniarek?
Efektem przyjęcia zaproponowanych przez pielęgniarki zmian byłoby „spłaszczenie” siatki płac, przede wszystkim przez zniwelowanie różnic pomiędzy grupą 2 a 5 i 6.
Na to nie ma zgody wśród pracowników. Większość grup zawodowych stawiała sprawę jasno: jeśli podwyższać współczynniki, to wszystkim.
Podczas posiedzenia podkreślano też często, że nowelizowana ustawa jest efektem ustaleń Trójstronnego Zespołu ds. Zdrowia i to w tym gremium - w obecności partnerów społecznych - powinny być dyskutowane i wypracowywane jej nowelizacje.
Dyskusja w podkomisji dobitnie pokazała, jak różne interesy mają poszczególne grupy zawodowe. I choć pielęgniarki podkreślają, że projekt nie dotyczy tylko ich, bo przewiduje wzrosty płac również w niektórych innych zawodach, nie wszyscy przychylnie zapatrują się na ich propozycję.
- Poprzemy ten projekt pod warunkiem, że lekarze specjaliści będą zarabiać trzy średnie krajowe – powiedziała Grażyna Cebula-Kubat, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Przekonywała, że lekarze muszą zarabiać więcej, bo to od nich zależy działalność publicznych placówek medycznych. Jeśli nie ma wystarczającej liczby lekarzy, NFZ nie zawrze umowy ze szpitalem. - My nie mamy norm zatrudnienia, tylko normy kontraktowania – powiedziała szefowa OZZL. Wskazała, że w publicznym systemie pracuje ok. 18 tys. lekarzy specjalistów. Tymczasem, na mocy obecnych regulacji ustawy wynagrodzeniowej, ich płaca zasadnicza w przeliczeniu na godzinę wynosi 60 zł, co znacznie odbiega od stawek rynkowych, oferowanych np. na kontraktach. - A jeśli nie będzie specjalistów w publicznej ochronie zdrowia, to kto będzie uczył rezydentów? – pytała.
- W szpitalu są potrzebni wszyscy i wszyscy powinni być objęci ustawa o wynagrodzeniach, od lekarza po panią sprzątająca – podkreśliła szefowa OZZL. Ale, jak dodała, tak jak różne są kwalifikacje, tak powinny być różne również stawki wynagrodzeń.
- Wprowadzamy ustawę o jakości, do tej jakości potrzebni są ludzie. Wszyscy. To się nie uda, jeśli nie będziemy mieli odpowiedniej grupy osób w systemie. (…) Mówimy o tym, że w grupie zawodowej lekarzy wysycenie nastąpi za trzy lata. W grupie pielęgniarek do 2030 r. to może być katastrofa. Pielęgniarek brakuje w publicznym systemie ochrony zdrowia - powiedziała Krystyna Ptok, przewodnicząca OZZPiP, reprezentująca wnioskodawców.
Przypominamy: Krystyna Ptok: obawiamy się o tempo prac nad projektem (WIDEO)
- Środowisko jest podzielone, owszem, zrodziły ten podział dysproporcje płacowe i brak uznawania kwalifikacji – przyznała Mariola Łodzińska, prezeska Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.
- Wszyscy jesteśmy zakładnikami tej ustawy. Walczyliśmy o poprawę wynagrodzeń, to miało miejsce, ale w dalszym ciągu nie załatwia to sprawy dysproporcji płacowych – dodała. I właśnie dlatego, jej zdaniem, warto wprowadzić zaproponowaną przez pielęgniarki nowelizację.
- Nowela nie naprawi tej ustawy – przekonywała Alina Górecka, wiceprezeska Naczelnej Rady Aptekarskiej. Zwróciła uwagę, że projekt przewiduje podniesienie wskaźników tylko dla dwóch grup, a spłaszczenie siatki płac zabije ducha tej ustawy, czyli motywację do podnoszenia kalifikacji.
Opowiedziała się natomiast za wprowadzeniem mechanizmu bieżącego podnoszenia wynagrodzeń; za celowy uznała także mechanizm zagwarantowania środków na wynagrodzenia.
Monika Pintal-Ślimak, prezeska Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych, wskazała, że jej środowisko popiera projekt, ale również nie wszystkie jego zapisy. – Wzrosty współczynników powinny obejmować wszystkie grupy – podkreśliła. - Nie dla spłaszczenia siatki płac, tak dla znaczonych pieniędzy oraz stałego podwyższania płac w miarę podnoszenia posiadanych kwalifikacji – wtórowała jej Agnieszka Gierszon z Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Medycznych Laboratoriów Diagnostycznych.
Nieco inne zdanie zaprezentowała natomiast Dorota Kowalczyk-Cyran, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Diagnostyki Medycznej i Fizjoterapii, reprezentująca Forum Związków Zawodowych. Przypomniała, że ustawa o wynagrodzeniach została przyjęta z odrębnym zdaniem FZZ, które od początku widziało w tej regulacji płac zagrożenia i przewidywało, że będzie ona dzielić środowisko medyczne. Zadeklarowała poparcie FZZ dla projektowanej nowelizacji.
Z kolei Krystian Krasowski, reprezentujący personel pomocniczy, wskazywał, że problemem jego grupy zawodowej są nie tyle współczynniki, co próby obchodzenia ustawy i przenoszenie pracowników na inne stanowiska, nieobjęte jej przepisami.
Opowiedział się natomiast za mechanizmem gwarantującym pracodawcom środki na podwyżki, na czym zyskaliby również pracownicy. – Mówiliśmy przez ostanie lata, że muszą być wskazane pieniądze na konkretnego pracownika. W tej chwili oszczędza się na najmniej zarabiających. Jesteśmy najsłabsi, wisi nad nami widmo outsourcingu. Nie można oczekiwać od pracodawcy, że będzie dawał podwyżki z pieniędzy, których nie ma – podkreślił.
Przypominamy: Krystian Krasowski o postulatach personelu pomocniczego (wideo)
Krytycznie na temat projektu wypowiadały się przedstawicielki Solidarności i OPZZ.
Maria Ochman, przewodnicząca Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ "Solidarność” podkreśliła, że ustawa o wynagrodzeniach dała możliwość wyciagnięcia z cienia innych grup zawodowych niż lekarze i pielęgniarki. - Obawiam się o skutki tej nowelizacji. Ustawy tworzone na ulicy nigdy nie przynosiły dobrych skutków. Ustawa o wynagrodzeniach powstała przy stole negocjacyjnym i to jest jej zaletą – przekonywała.
Zwróciła uwagę, że na forum Zespołu Trójstronnego ds. Zdrowia, przygotowano już jedną nowelizację tej ustawy, „realizując żądania pielęgniarek”. - To jest samonapędzający się mechanizm. Jeśli teraz się zgodzimy na kolejne zmiany, to za chwilę będą kolejne żądania związane ze spłaszczeniem płac – ostrzegała.
- Tutaj nie ma prostych rozwiązań. Ale powinno być tak, że wszyscy pracownicy zatrudnieni w placówce leczniczej powinni być uwzględnieni w tej ustawie – oceniła.
Przypominamy: Zespół trójstronny ds. zdrowia spotkał się z nowym wiceministrem
Renata Górna z OPZZ sprzeciwiła się natomiast podziałowi na dwie części tabeli ze wskaźnikami. – To nie było konsultowane – zastrzegła. Wskazała też na konieczność uwzględnienia w ustawie pracowników niemedycznych i zmiany w art. 5, który teraz wymusza podwyższanie płac pracownikom nieobjętym ustawą - są to jednak dość uznaniowe podwyżki. - Bardzo poprawił ich sytuację, ale nadal jest zbyt miękki – wskazała.
- Nie można wydawać pieniędzy, których nie ma – podkreślił z kolei Wojciech Wiśniewski, reprezentujący Federację Przedsiębiorców Polskich. – Mówiąc o tej ustawie, mówimy o tylko części systemu – zaznaczył, przypominając, że 70 proc. lekarzy w publicznym systemie ma wynagrodzenia kontraktowe. Już teraz gros pieniędzy, które placówki medyczne otrzymują z NFZ, przeznaczane jest na płace. Tymczasem zespół trójstronny zgodził się na zasadę 50/50, w myśl której połowa pieniędzy ze wzrostu nakładów na ochronę zdrowia ma być przeznaczana na wynagrodzenia, a połowa na szeroko rozumiane świadczenia.
Przypomniał, że zmieniły się warunki realizacji ustawy o wynagrodzeniach – przez zmiany wprowadzone nowelizacją ustawy o zawodzie lekarza, stopniał fundusz zapasowy NFZ. - Tymczasem według naszych szacunków koszt realizacji obecnie zagwarantowanych podwyżek to 12,6 mld zł – podkreślił. Natomiast wzrost nakładów w planie NFZ rok do roku jest ponad dwukrotnie niższy. A należy wziąć pod uwagę również skutki zapowiedzianych przez rząd koalicyjny zmian podatkowych, w wyniku których wpływy do NFZ znacznie się uszczuplą.
Przypominamy: Finanse: pieniędzy na zdrowie zabraknie i nie będzie skąd dosypać?
Poseł Janusz Cieszyński z PiS zaapelował, by dalsze prace nad projektem toczyć w oparciu o konkretne dane. - Pracujmy na danych, sprawdźmy i przeanalizujmy różne warianty – zaproponował. Jego zdaniem podkomisja powinna spotkać się w tej sprawie z przedstawicielami resortu zdrowia. – Wysłuchaliśmy przedstawicieli różnych grup zawodowych, teraz jest rola nas, jako polityków, żeby zaproponować coś w odpowiedzi – dodał.
Zgodziła się z nim przewodnicząca podkomisji Elżbieta Gelert z KO. Natomiast jej klubowa koleżanka Krystyna Skowrońska apelowała o „bilans otwarcia”, jej zdaniem bowiem poprzedni rząd przeszacował skutki finansowe ustawy o wynagrodzeniach.
- Gdybyśmy nie widzieli możliwości nowelizowania tej ustawy, to byśmy nad nią nie pracowali – zapewniła minister Leszczyna w odpowiedzi na wątpliwości, czy wobec tak różnych oczekiwań i ich dużych kosztów da się znaleźć dobre rozwiązanie. Szacowany skutek finansowy projektowanej noweli to 9,5 mld zł rocznie. - A w tej chwili liczymy koszty tegorocznej podwyżki od 1 lipca i to też nie będzie mała kwota – zastrzegła.
- Grzechem pierworodnym tej ustawy jest tabela ze współczynnikami pracy i zgadzam się, że trudno doszukać się w niej jakieś racjonalnej koncepcji. Zgadzam się z panią przewodniczącą Ptok, że zmiana metodologii wyceny i wartościowanie stanowisk pracy byłoby jakąś racjonalną drogą do sprawiedliwego ułożenia relacji między różnymi zawodami medycznymi, a na pewno pomiędzy pielęgniarkami. Taka pracę deklaruję ze strony Ministerstwa Zdrowia - powiedziała.
- Ale to pewnie przyszłość. Mamy tę ustawę tu i teraz i z pewnością nie będzie łatwo – co pokazała dzisiejsza dyskusja – znaleźć rozwiązania, które by wszystkich usatysfakcjonowały – dodała.
Przypominamy: Mariola Łodzińska: dysproporcje płacowe konfliktują środowisko (WIDEO)
- W mojej ocenie dysproporcja pomiędzy pielęgniarkami, choć nie tylko o pielęgniarki tu chodzi - pomiędzy grupami 2 a 5 - jest zbyt duża. To nie załatwi nam wszystkiego, ale wspólnie z przedstawicielami NFZ będziemy to analizować i szukać jakiegoś rozwiązania. Doceniamy wykształcone pielęgniarki, doceniamy to, że są magistrami, ale to praca, którą wykonują, determinuje wynagrodzenie. Nie jest tak, że obciążenie psychiczne i fizyczne w różnych miejscach pracy pielęgniarek jest takie samo – przekonywała Izabela Leszczyna.
Kolejne posiedzenie podkomisji ma się odbyć na początku marca, prawdopodobnie w kolejnym "sejmowym tygodniu".
Fot. Agata Szczepańska, CwZ
Polecamy także:
Pracownicy techniczni w szpitalach: trzeba zasypać przepaść płacową
Waloryzacja 2024: Wyższe renty i emerytury. O ile?
Płace: wiemy, ile wyniosą minimalne stawki w tym roku. GUS podał dane
Zastępczyni redaktor naczelnej; specjalizuje się w tematach związanych z prawem medycznym i procesem legislacyjnym, szczególnie zainteresowana psychiatrią. Wcześniej dziennikarka i redaktorka w Dzienniku Gazecie Prawnej oraz Polskiej Agencji Prasowej. Kontakt: agata.szczepanska@cowzdrowiu.pl